Składki ZUS - Aktualne i historyczne

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki

Konfiskaty w imię ZUS

 

16/05/2012

zus

W imię ratowania systemu ubezpieczeń społecznych, rząd posuwa się do coraz bardziej zuchwałych form nacjonalizacji naszych pieniędzy. Aby jednak proces konfiskowania naszej własności przebiegał mniej boleśnie, cały proces przeprowadza się stopniowo. Prześledźmy te etapy.

 



Etap 1.  Obowiązkowe ubezpieczenie dla Waszego dobra.

Zaczęło się jak zwykle. Od transakcji wymiany wolności za bezpieczeństwo. Dodajmy: transakcji przymusowej. Państwo "odbarowało" nas obietnicą bezpieczeństwa finansowego na starość w postaci emerytury. W zamian, zażądało od nas prawie połowy naszych zarobków. Od tej pory nie możemy w sposób wolny decydować na co wydać nasze pieniądze. Połowę z nich konfiskuje państwo abyśmy, jak samo zapewnia, nie skończyli pod mostem.

Jak wygląda to w praktyce? Państwo konfiskuje nasze pieniądze przez 40 lat pracy. Biorąc pod uwagę fakt, iż przeciętna długość życia Polaka wynosi 75 lat (w przypadku mężczyzn - 71 lat), to po wprowadzeniu nowego wieku emerytalnego, emeryturę otrzymywać będziemy przeciętnie przez 8 lat, a w przypadku mężczyzn przez 4 lata. Co dostajemy przez te 4 lata? Wysokość emerytury wynosi przeciętnie mniej niż połowę ostatniej pensji. (Zobacz również: Ile wyniesie emerytura polskiego przedsiębiorcy).


Etap 2.  Państwowy monopol na dziedziczenie.

Wydawanie pieniędzy w sposób zgodny z naszą wolą umożliwia nam nie tylko przeznaczanie ich na bieżącą konsumpcję ale także ich oszczędzanie. Zarówno same pieniądze jak i wszystkie dobra materialne, które za nie kupimy możemy przekazać w spadku. Wolność wyboru umożliwia nam decydowanie komu je przekazać.

Niestety, przymusowy kontrakt ubezpieczeniowy jaki nałożyło na nas państwo i w tym aspekcie całkowicie pozbawia nas wolności. Jedynym bowiem spadkobiercą naszych środków zgromadzonych na koncie w ZUS jest... państwo. Z chwilą śmierci, pieniądze "odkładane" w imię naszego bezpieczeństwa są rekwirowane przez ZUS. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy umieramy przed osiagnięciem wieku emerytalnego.


Obietnica bezpieczeństwa, którą przymusowo nam sprzedano, nie może przejść na nasze dzieci. Konfiskata naszych pieniędzy wiąże się tu więc z konfiskatą prawa do usługi, którą nabyliśmy za grube pieniądze.

 

Etap 3.  Miało być na czarną godzinę.

Obecny system emerytalny opiera się na założeniu, iż wypłaty bieżących emerytur są finansowane bieżącymi wpłatami składek do ZUS. System działa dopóty, dopóki suma składek wpłacanych do systemu przewyższa sumę wypłacanych emerytur. Warunek ten spełniony jest wówczas, gdy więcej ludzi pracuje niż pobiera emerytury. Niestety, zubożenie społeczeństwa (m.in. wskutek konfiskaty połowy zarobków przez ZUS) powoduje, że ludzi nie stać na wychowanie potomstwa. Dzieci rodzi się coraz mniej a struktura demograficzna zmienia się w sposób coraz bardziej niekorzystny dla funkcjonowania systemu ubezpieczeń społecznych.

Z niekorzystnych zmian demograficznych zaczęto sobie zdawać sprawę już 10 lat temu. W 2002 roku utworzono więc Fundusz Rezerwy Demograficznej, który miał na celu zapobieżenie zapaści systemu ubezpieczeń społecznych w sytuacji, w której zabrakłoby środków na wypłatę emerytur. Na funduszu tym gromadzone były środki na wypłatę emerytur po roku 2020, gdy wiek emerytalny osiągnie powojenny wyż demograficzny.

Niestety, w związku z rosnącym deficytem budżetowym, rząd już w 2011 roku rozbił skarbonkę i wyjął z funduszu 4 mld zł na bieżące wydatki. Przyszli emeryci pozbawieni zostali kolejnych pieniędzy i kolejnych obietnic.

 

Etap 4.  Miały być Hawaje. Jest Wujek-Samo-Zło.

W 1999 r. rząd Jerzego Buzka wprowadził reformę emerytalną, która powołała do życia Otwarte Fundusze Emerytalne. Od tej pory nasze pieniądze miały być przekazywane nie tylko do znienawidzonego ZUSu, który zarządzał pieniędzmi w sposób nieefektywny. Część z nich miała być inwestowana na rynkach kapitałowych, by w przyszłości zapewnić nam godną emeryturę. Wszyscy pamiętamy reklamy OFE prześcigające się w ilości palm i hamaków na emerytalnych Hawajach.

Jeszcze w roku 2010 Jerzy Buzek przekonywał nas, że reforma emerytalna była największym sukcesem jego rządu. Niestety, już kilka miesięcy później jego partyjni koledzy zaczęli przekonywać społeczeństwo, że utworzenie OFE było wielkim dziejowym błędem i dlatego należy pozbawić je prawa do dysponowania naszymi pieniędzmi.

Składka przekazywana do OFE została ograniczona z 7,3% do symbolicznych 2,3%. Wtedy też dowiedzieliśmy się, iż instytucją, która może pomnożyć nasze pieniądze w sposób najbardziej efektywny i godny zaufania jest... ZUS. W ten oto sposób państwo skonfiskowało kilkanaście miliardów zł rocznie, które nie będą już trafiać na nasze prywatne konta emerytalne ale wprost do kasy państwowego molocha.

Było to jawnym pogwałceniem warunków kontraktu, który zawarło państwo ze swoimi obywatelami w roku 1999, kiedy to sporej części społeczeństwa dano wybór: możecie pozostać przy starym systemie (tylko ZUS) albo wybrać nowy (ZUS + OFE). Kto wówczas zdecydowałby się na oddawanie horrendalnych prowizji do OFE, wiedząc, że za 10 lat jego pieniądze pomniejszone o te prowizje i tak wrócą do ZUS?


Etap 5.  Jednostronna zmiana warunków kontraktu.

Kolejny rok - kolejny kwiatek. Ponownie okazało się, że państwo może w sposób dowolny zmieniać warunki umowy społecznej. Podejmując pracę musieliśmy zgodzić się na warunki narzucone przez państwo. Nie było wyboru - prawie połowa naszych zarobków wędruje do ZUS. W zamian za to, państwo obiecało nam emeryturę po osiągnięciu określonego wieku. Dla kobiet - 60 lat, dla mężczyzn - 65 lat.

W czasie trwania kontraktu, okazało się jednak, że warunki tamtej umowy są nieważne a państwo jednostronnie ustala nowe warunki: "Wy kobiety popracujecie o 7 lat dłużej, a wy mężczyźni o 2 lata dłużej. Koniec, kropka."

Tym razem skonfiskowano nam dwie rzeczy. Po pierwsze obiecaną wcześniej i opłaconą gwarancję bezpieczeństwa emerytalnego, która trwać będzie nawet 7 lat krócej, niż wcześniej obiecywano. Po drugie, państwo dokonało konfiskaty określonej kwoty pieniędzy równej sumie wszystkich emerytur które byłyby wypłacone przez te 7 lat (7 x 12 = 84 świadczenia emerytalne na osobę), ale wypłacone nie zostaną.

 

Etap 6.  OFE nie są już potrzebne.

Dziś już wiemy, że państwo może w sposób całkowicie dowolny zmieniać zasady umów, które nam narzuca. Hawajskie OFE zostało okrojone do minimum. Ale skoro rząd już dowiódł, że OFE jest gorsze od ZUS, to po co nam w ogóle ta instytucja?

Kolejnym, logicznym krokiem w dziele "zwiększania wydajności" systemu ubezpieczeń społecznych będzie więc zapewne całkowita likwidacja systemu OFE i zagarnięcie środków tam zgromadzonych przez państwo. Jest to dla rządzących o tyle łakomy kąsek, że na kontach OFE zgromadzoanych zostało do tej pory ponad 150 mld zł. W sam raz na załatanie dziury budżetowej.

 

Etap 7.  Wszystko można znacjonalizować.

Co dalej? Jaki krok będzie następny? Władza dowiodła, że żadne ustalenia pomiędzy państwem a obywatelem nie są nienaruszalne. Pokazała nam, że nic co może się wydawać naszą własnością, nie musi nią być na zawsze. Stworzyła system, w którym mówi się o "naszej" własności, ale w którym nie możemy nią w żaden sposób dysponować. Jednym słowem pokazano nam, że znacjonalizować można wszystko. W imię naszego dobra, rzecz jasna.

Obecnie władza intensywnie zachęca obywateli do oszczędzania na emeryturę również w tzw. III filarze. Próba przekonania Polaków do oszczędzania na Indywidualnych Kontach Emerytalnych (IKE) zakończyła się niepowodzeniem. Obecnie przekonuje się nas do nowego konceptu - Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Oba te rozwiązania łączy fakt, iż są one regulowane ustawowo i są pewnego rodzaju państwową zachętą do oszczędzania na przyszłą emeryturę.

Ale czy nie można odkładać pieniędzy na zwykłą lokatę lub zwykły fundusz inwestycyjny z pominięciem IKE lub IKZE? Można. Dlaczego więc władzy tak bardzo zależy abyśmy robili to za pośrednictwem instytucji i produktów finansowych powołanych specjalnie do tego osobną ustawą?

Zastanówny się. Środki na IKE i IKZE odkładamy w konkretnym celu, który zapisany jest w ustawie (słowo "emerytalny" pojawia się nawet w nazwie samego produktu). Kto nam da gwarancję, że za kilka czy kilkanaście lat, gdy na tych specjalnych emerytalnych kontach zgromadzone zostaną już setki miliardów złotych, władza z zatroskaną miną nie obwieści nam, iż naszymi pieniędzmi zarządzają nieodpowiedzialne instytucje finansowe, które robią to w sposób nieefektywny? Że w trosce o nasze pieniądze państwo nie postanowi ratować naszych oszczędności przed pazernymi instytucjami finansowymi przenosząc je... do ZUS?

Brzmi nieprawdopodobnie? Identyczne uzasadnienie usłyszeliśmy w roku 2011, gdy postanowiono zmniejszyć o 2/3 składkę przekazywaną do OFE. Czy uwierzylibyśmy komuś, kto przewidziałby taki bieg wydarzeń rok wcześniej?

Pamiętajmy jeszcze o jednym: konta IKE i IKZE prowadzone są przez dokładnie te same skompromitowane instytucje finansowe, które prowadzą nasze konta OFE. Wykazanie ich czarnego charakteru przez rządzących nie będzie więc specjalnie trudne.



Zobacz również:  Jaką emeryturę otrzyma przedsiębiorca?

Przywileje emerytalne - Ile to nas kosztuje?
  Jak uniknąć ZUS?

Składki ZUS za maj 2012

Składki ZUS za czerwiec 2012
Powered by Web Agency
 

Chcesz otrzymywać bieżące informacje na ten temat?

Zamów nasz biuletyn:


Chcesz być na bieżąco

 w tym temacie?

Zamów nasz biuletyn:




Sonda

Czy płacił(a)byś ponad 1000 zł do ZUS, gdyby składki te były dobrowolne?