Składki ZUS - Aktualne i historyczne

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki

Niższe składki ZUS dla rodzin z dziećmi

 

12/02/2013

zus

Z oryginalnym pomysłem wystąpiła niedawno wiceprezes ZUS, która zaproponowała, aby wysokość składek ZUS uzależniona była od... ilości wychowywanych dzieci.

 


Zapaść demograficzna, z którą mamy do czynienia od kilkunastu lat powoduje, iż obecny system emerytalny stał się systemem permanentnie niewypłacalnym. Bieżące emerytury wypłacane są tylko dlatego, że rząd każdego roku dopłaca miliardy złotych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Obecny system emerytalny zakłada bowiem finansowanie bieżących emerytur bieżącymi wpłatami składek. Innymi słowy, osoby pracujące odprowadzają przymusowe składki, które są natychmiast przeznaczane na wypłatę bieżących świadczeń dla emerytów.

System oparty na takich podstawach stworzony został przez Otto von Bismarcka i funkcjonował sprawnie w XIX wieku oraz w pierwszej połowie wieku XX. Funkcjonował, ponieważ w owych czasach ilość ludzi płacących składki znacznie przewyższała ilość ludzi pobierających emerytury. Spełnione było zatem podstawowe założenie tego systemu, sprowadzające się do tego, że więcej ludzi musi się rodzić, niż umierać. Przed stu laty przeciętna rodzina składała się bowiem z dwójki rodziców i co najmniej piątki dzieci. Oznaczało to, że dwie emerytury finansowane były przez co najmniej pięcioro pracujących ludzi, którzy regularnie odprowadzali składki do systemu.

System opierał się na założeniu, że taka dzietność utrzyma się po wsze czasy. Niestety, system zjadł swój własny ogon. W przeszłości, bardzo silną motywacją do posiadania większej ilości dzieci był fakt, iż to właśnie te dzieci miały zapewnić rodzicom utrzymanie na starość. Zasada była prosta: Im więcej dzieci, tym pewniejsza przyszłość. W momencie gdy pojawiły się państwowe emerytury (a więc de facto gdy pieniądze na utrzymanie rodziców przestały płynąć bezpośrednio od dzieci do rodziców, a pojawił się pośrednik transferowy w postaci ZUS), ten czynnik motywujący do posiadania dzieci, zaczął w szybkim tempie tracić na znaczeniu. Skutek możemy dziś obserwować we wszystkich państwach, które wprowadziły bismarckowski system emerytalny. Typowy model rodziny to dzisiaj 2+1, ewentualnie 2+2. Oznacza to, że jedna lub dwie osoby pracujące muszą sfinansować dwie emerytury. Siłą rzeczy, system stał się niewydolny.

Wiemy już, że taki system emerytalny sypie się jak zamek z piasku. Należało by go więc nie tyle "poprawić", ile zbudować od nowa w oparciu o zupełnie inne zasady. Jednym z możliwych rozwiązań mogło by opierać się na modelu kanadyjskim, w którym wszyscy płacą jednakową niską składkę, by otrzymać w przyszłości jednakową minimalną emeryturę. Minimalne obciążenie obowiązkowymi składkami oznaczało by wyższe pensje netto i w rezultacie umożliwiło by realne odkładanie pieniędzy na starość we własnym zakresie, poza państwowym systemem.

To oznaczało by jednak likwidację wielu skomplikowanych procedur i systemów funkcjonujących obecnie w zusowskim molochu, który na dzień dzisiejszy zapewnia ciepłe posady aż 50 tysiącom urzędników . Aby zachować biurokratyczne status quo, ZUS proponuje zatem inne rozwiązanie. Wiceprezes ZUS, Mirosława Boryczka zaproponowała, aby wysokość składek ZUS była uzależniona od ilości dzieci.

"Warto zastanowić się, czy wysokość emerytury lub bieżące obciążenia z tytułu składek nie powinny być uzależnione w jakiś sposób od tego, czy wychowuję dzieci, czy też nie.

Tak jak uznaliśmy za sprawiedliwe, że osoby o wyższych dochodach oddają większą ich część do wspólnej puli poprzez podatki, tak samo być może powinniśmy pomyśleć o rozwiązaniu, w którym osoby nieponoszące kosztów wychowania i utrzymania dzieci, w większym stopniu partycypują w finansowaniu systemu emerytalnego. Mogłoby to zatrzymać spadek dzietności"

W propozycji tej chodzi zatem o uprzywilejowanie osób posiadających większą ilość dzieci. Te właśnie dzieci będą bowiem w przyszłości wypracowywać emerytury, które wypłacane będą nie tylko ich rodzicom, ale również osobom, które dzieci nie wychowały. Osoby obecnie bezdzietne znajdą się więc niejako na utrzymaniu rodzin wielodzietnych. Skoro zatem ostatnie drgnienia obecnego systemu opierają się na rodzinach wielodzietnych, to należało by właśnie taki model rodziny premiować.

W obecnym systemie rodzina z dziećmi (nazwijmy ich rodziną Kowalskich) ponosi identyczne obciążenia składkami ZUS, jak osoby bezdzietne. W przypadku Kowalskich, pieniądze, które pozostają po opłaceniu składek ZUS, rodzice przeznaczają na wychowanie dzieci (które to dzieci w przyszłości będą finansować emerytury dla wszystkich). Kowalscy, inwestując w dzieci, de facto przeznaczają więc dziś swoje pieniądze na przyszłe emerytury osób bezdzietnych.

W tym samym czasie zaś osoby bezdzietne (Pan Nowak), które nie mają tego rodzaju "obciążeń" finansowych, otrzymają nie tylko emeryturę państwową (wypłaconą ze składek cudzych dzieci), ale mają również możliwość przeznaczenia wolnych środków w formie oszczędności jako zabezpieczenie na przyszłość. Jeśli Pan Nowak nie ma dzieci, to źródłem finansowania państwowej emerytury dla Pana Nowaka będą w przyszłości składki płacone przez dziecko Kowalskich. Chodzi więc o to, aby już dziś Nowak jako przyszły beneficjent "pomógł" w wychowaniu swojego przyszłego "sponsora" z rodu Kowalskich. W jaki sposób? Przejmując na siebie część obciążeń z tytułu składek ZUS. Nowak zapłaciłby więc składkę większą, a Kowalski senior składkę mniejszą.

Uzależnienie wysokości składek ZUS od ilości dzieci wymagało by zmian w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych. ZUS nie jest organem ustawodawczym, jednak musimy pamiętać, że posiada on prawo inicjatywy ustawodawczej. Władze ZUS mogą zgłaszać propozycje zmian w przepisach dotyczących ubezpieczeń społecznych. Z tego prawa ZUS bardzo często korzysta, a zgłaszane w ten sposób propozycje są zazwyczaj przez rząd, a następnie przez polski parlament akceptowane i w konsekwencji stają się obowiązującym w Polsce prawem. Czy tak będzie i tym razem?

Dalsze losy tego pomysłu dla obecnego rządu mogą okazać się swojego rodzaju egzaminem z pojmowanej w nietypowy sposób polityki prorodzinnej. Minister Pracy i Polityki Społecznej pytany o możliwość zróżnicowania składek ZUS ze względu na ilość dzieci, nie odrzucił tego pomysłu, stwierdzając, iż pomysł ten będzie przedmiotem rozmów z władzami ZUS.

To nie jedyny pomysł na premiowanie dzietności. Zgodnie z inną propozycją, premiowanie macierzyństwa miało by polegać na podwyższeniu emerytury kobietom, które zostały matkami. Jeszcze inna propozycja zakłada możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę za każde urodzone dziecko. Jedno dziecko oznaczało by emeryturę wcześniejszą o 3 lata a dwójka dzieci skracałaby czas pracy o 6 lat.   

Zobacz również:  Jak uniknąć ZUS?

Emerytura w Polsce - Krótka i niska

Nasze emerytury ponownie wydrenowane
Powered by Web Agency
 

Chcesz otrzymywać bieżące informacje na ten temat?

Zamów nasz biuletyn:


Chcesz być na bieżąco

 w tym temacie?

Zamów nasz biuletyn:




Sonda

Czy płacił(a)byś ponad 1000 zł do ZUS, gdyby składki te były dobrowolne?