15/07/2015
(11/08/2014)
W poszukiwaniu pieniędzy, bankrutujący ZUS typuje kolejne grupy przedsiębiorców, z których można by wycisnąć dodatkowe "karne" składki. Tym razem, wbrew przepisom, ZUS postanowił oskładkować umowy o dzieło, środki z ZFŚS oraz... podróże służbowe.
Zorganizowane akcje skierowane przeciwko określonym grupom przedsiębiorców nie są dla ZUS niczym nowym. Wystarczy przypomnieć kilka najbardziej brawurowych tego typu polowań sprzed kilku lat.
W 2007 roku ZUS rozpoczął akcję wstecznego nakładania składek na 80 tysięcy kobiet przebywających na urlopach macierzyńskich i wychowawczych. Każdą z kobiet ZUS obciążył wówczas dodatkowymi składkami w wysokości nawet 20 tys. zł, pomimo że przez lata zapewniał te same kobiety, iż składek płacić nie muszą (szczegóły tutaj).
Podobną akcję przeprowadził ZUS w odniesieniu do osób, które w przeszłości zawieszały działalność gospodarczą. One również całymi latami były zapewniane przez urzędników ZUS, iż za okres zawieszenia działalności, składek płacić nie trzeba. Po latach ZUS zaczął jednak inaczej interpretować przepisy i zgłosił się do firm po rzekomo zaległe składki. W tym przypadku należności sięgały nawet 80 tys. zł na osobę i doprowadziły do wielu spektakularnych bankructw..
Dwa lata później ZUS przypomniał sobie o kolejnej grupie przedsiębiorców, których latami wprowadzał w błąd. Osoby, które jednocześnie wykonywały pracę nakładczą, do dziś dysponują pisemnymi zapewnieniami ZUS, iż składek z działalności opłacać nie muszą. Po latach okazało się, iż dla ZUS-u nie jest to wystarczający argument, aby nie zażądać zapłaty składek z tego tytułu. I w tym przypadku, po zorganizowanej akcji, ZUS-owi udało się upolować kilkadziesiąt tysięcy osób. Długi sięgały nawet 100 tys. zł na osobę, doprowadzając do licznych tragedii (szczegóły tutaj).
W 2012 roku ZUS posunął się jeszcze dalej i rozpoczął systematyczną akcję podważania... umów o pracę. Tym razem nie chodziło jednak o naliczanie dodatkowych składek, ale o odebranie prawa do ubezpieczenia (szczegóły tutaj). Podobny skutek przyniosła opisywana niedawno akcja odbierania praw ubezpieczeniowych młodym przedsiębiorcom.
Czy to już koniec tej niechlubnej działalności ZUS? Nic na to nie wskazuje. Organizacje zrzeszające przedsiębiorców otrzymują coraz więcej sygnałów od firm, które doświadczają kolejnych "nalotów" ze strony ZUS. Specyfika kontroli i nakładanych sankcji może wskazywać, iż ZUS wytypował konkretne grupy przedsiębiorców a jego celem jest obciążenie wytypowanych podmiotów dodatkowymi, horrendalnie wysokimi składkami.
Umowy o dzieło? Wczoraj tak. Dzisiaj nie.
Umowy o dzieło nie podlegają oskładkowaniu. Nic dziwnego więc, że są chętnie wykorzystywane przez firmy tam, gdzie rzeczywiście mamy do czynienia z rezultatem w postaci tzw. "dzieła". Z tytułu takich umów ZUS nie otrzymuje żadnych składek.I najwyraźniej nie za bardzo mu się to podoba.
W ostatnim czasie ZUS zdecydowanie nasilił więc kontrole w firmach zatrudniających ludzi na umowę o dzieło. ZUS kwestionuje takie umowy, a następnie nalicza zaległe składki za kilka lat wstecz, powodując ogromne zadłużenie firm wobec ZUS. Rzekome zaległości sięgają nierzadko nawet kilkuset tysięcy złotych.
Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby ZUS rzeczywiście podważał wykonanie tzw. "dzieła", udowadniając jednocześnie, iż tak naprawdę jest to np. umowa zlecenia. W rzeczywistości jednak ZUS w wielu przypadkach podważa wszystkie zawarte w firmie umowy o dzieło, nie wdając się nawet w szczegóły i konkretne uwarunkowania umów. Wygląda to więc na zorganizowaną akcję, mającą na celu szybkie wyciągnięcie dodatkowych danin od bezbronnych firm.
Problem sygnalizuje zarówno Konfederacja Lewiatan, jak i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Zgłaszający się do tych organizacji przedsiębiorcy żalą się, iż ZUS kwestionuje wszystkie umowy, nie dostrzegając różnic między przedmiotem umowy o dzieło i umowy zlecenia. Kwestionowane są umowy, w których ewidentnie mamy do czynienia z określonym rezultatem.
Mało tego, ZUS podważa umowy stosowane w tych samych firmach od wielu lat. Jeszcze kilka lat temu te same umowy, na tych samych stanowiskach, nie budziły żadnych wątpliwości ZUS. Dziś okazuje się, że są one dla ZUS nie do zaakceptowania. Jak to możliwe, skoro w tym czasie nie nastąpiły żadne zmiany w przepisach?
Nasilone "łapanki" w obszarze umów o dzieło okazały się szczególnie dotkliwe dla firm z branży badania rynku i opinii. Rzeczpospolita wskazuje konkretne firmy, które padły ofiarą ZUS. Są to m.in. ARC, TNS Polska czy ABR. Chociaż ankieterzy wykonują typowe umowy o dzieło, ZUS nie ma litości. Kwestionuje wszystkie umowy, przemianowując je na umowy zlecenia. A od tych należy zapłacić ogromne składki ZUS. Za kilka lat wstecz.
ZUS nie odpuści diet za podróże służbowe
Zgodnie z rozporządzeniem ministra pracy i polityki socjalnej, należności z tytułu podróży służbowych pracowników są zwolnione z obciążeń składkami ZUS. I jest to kolejna pozycja, która znalazła się na celowniku ZUS. Urzędnicy ZUS zaczęli kontrolować firmy wypłacające diety swoim pracownikom.
Kwoty wypłacane pracownikowi na pokrycie kosztów związanych z podróżą służbową są bowiem, według ZUS, zwolnione z oskładkowania tylko wtedy gdy wyjazd pracownika ściśle spełnia kryteria podróży służbowej określonej w Kodeksie Pracy. ZUS sprawdza więc skrupulatnie polecenia wyjazdów służbowych, ewidencję czasu pracy oraz wszystkie dokumenty księgowe związane z podróżami. Wszelkie formalne niedociągnięcia w tym zakresie wykorzystywane są przez ZUS do nakładania dodatkowych składek na kwoty diet.
Oskładkujmy... świadczenia socjalne
Firmy zatrudniające więcej niż 20 pracowników zobowiązane są do tworzenia tzw. Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Środki z tego funduszu przeznaczane są na wypłatę świadczeń dla pracowników, m.in. w postaci świątecznych bonów czy dopłat do firmowych wycieczek. Zgodnie z ustawą, świadczenia finansowane z tego funduszu nie są obciążane składkami ZUS.
Przepisy w zakresie braku oskładkowania funduszu nie zmieniły się - funkcjonują w tej formie od wielu lat i nie budziły do tej pory wątpliwości. Nie ma jednak takiej rzeczy, której ZUS nie potrafiłby skomplikować.
Świadczenia socjalne przyznawane z funduszu powinny być rozdzielane według kryterium socjalnego. To oznacza, iż wysokość dopłat powinna być uzależniona od sytuacji materialnej pracownika. Sposób podziału środków z funduszu określony jest więc w odpowiednich regulaminach. I to właśnie te regulaminy znalazły się na celowniku kontrolerów ZUS, którzy po latach zaczęli twierdzić, iż środki z funduszu trafiają nie do tych osób, do których powinny trafić. A jeśli tak, to powinny zostać oskładkowane. Skutek? Ogromne składki wraz z odsetkami za 5 lat wstecz.
Sytuacja wygląda więc podobnie jak w poprzednim przypadku. Przez wiele lat ZUS nie miał zastrzeżeń co do stosowanych w firmach rozwiązań. Nagle jednak okazuje się, iż te same rozwiązania, które w przeszłości nie budziły wątpliwości, obecnie okazują się dla urzędników nie do przyjęcia. Trudno uwierzyć w przypadek w sytuacji, gdy taka zmiana podejścia dotyka nagle całej rzeszy przedsiębiorstw.
Zobacz również: | Rejestracja firmy za granicą |
ZUS kwestionuje umowy i nalicza dodatkowe składki | |
Emerytur nie będzie - ostrzega były szef ZUS | |