07/08/2024
Przedsiębiorcy wciąż nie wiedzą, jaką składkę zdrowotną zapłacą od Nowego Roku. Tymczasem rząd zapowiada jedynie kosmetyczne zmiany.
Przypomnijmy, iż jedną z kluczowych obietnic wyborczych złożonych polskim przedsiębiorcom w 2023 roku było przywrócenie rozliczeń składki zdrowotnej na zasadach obowiązujących przed rokiem 2022. Obietnicę taką złożyły niemal wszystkie partie wchodzące w skład obecnej koalicji rządzącej. Szczegółowo na temat obietnic składanych przed wyborami w zakresie składki zdrowotnej pisaliśmy w tym artykule.
Niestety, obiecane przed wyborami zmiany nie zostały uchwalone w ciągu zapowiadanych pierwszych 100 dni rządu. Mało tego, po ośmiu miesiącach od sformowania rządu nie znamy nawet projektu ustawy, która takie zmiany miałaby wprowadzać. Okazało się bowiem, iż każda z partii tworzących koalicję, ma swój własny pomysł na składkę zdrowotną i żadna z nich nie chce słyszeć o kompromisie. W rezultacie mamy aż pięć konfrontacyjnych pomysłów, które wzajemnie się wykluczają oraz ministra finansów, który już przygotowuje przedsiębiorców na jedynie drobną zmianę w przepisach. Zmianę kosmetyczną, której większość firm w ogóle nawet nie odczuje.
Gdzie kucharek sześć...
Pierwszą koncepcją na zmianę składki zdrowotnej jest pomysł rządowy, przedstawiony już w marcu, który jednak nie doczekał się dotąd żadnych konkretów w postaci projektu ustawy. Pół roku temu ministerstwo finansów zaproponowało bowiem składkę ryczałtową w wysokości 312 zł, ale tylko dla firm na skali podatkowej oraz niektórych liniowców i ryczałtowców. Po przekroczeniu pewnego pułapu dochodów (liniowcy) lub przychodów (ryczałt), składka byłaby opłacana jako ustalony procent od zarobków. O tym, ile dokładnie wyniosłaby składka zdrowotna dla poszczególnych przedsiębiorców, piszemy na tej stronie.
Drugi pomysł opiera się na propozycji Polski 2050, zgodnie z którą składka zdrowotna miałaby przyjmować trzy różne wartości ryczałtowe w zależności od przychodów (do 85 tys. zł, do 300 tys. zł i powyżej 300 tys. zł). W tych przedziałach przychodowych, składka wyniosłaby odpowiedni 4%, 7% oraz 9,4% przeciętnego wynagrodzenia, co odpowiada kwotom 300 zł, 525 zł i 700 zł.
Warto podkreślić, iż obie propozycje zakładają brak odliczenia składki zdrowotnej od podatku, co powoduje, iż poprzedni system rozliczania składki faktycznie nie zostałby przywrócony.
Trzecia koncepcja, zaproponowana przez klub Lewicy, zakłada z kolei całkowitą likwidację składki zdrowotnej i wprowadzenie w jej miejsce powszechnego podatku zdrowotnego w wysokości dodatkowych 9% od dochodów. O tej propozycji pisaliśmy na tej stronie.
Jeszcze inny pomysł na składkę zdrowotną ma PSL, który zapowiada przywrócenie poprzedniego systemu w dokładnie takiej samej formie, w jakiej funkcjonował on przed trzema latami. Niestety, pomimo zapowiedzi, PSL nie wniósł dotąd do Sejmu stosownego projektu ustawy.
Projekt ustawy zgłosił za to klub PiS. Co ciekawe, projekt ten zakłada właśnie przywrócenie poprzedniego systemu rozliczania składki zdrowotnej, łącznie z możliwością jej odliczenia od podatku. PiS forsuje zatem dokładnie to samo rozwiązanie, które chciałby zaproponować PSL. I jest to jedyny zbieżny punkt w tej kwestii pomiędzy jakimikolwiek dwoma partiami w obecnym Sejmie.
Zmiany będą, ale tylko kosmetyczne
Każda z partii obstaje więc obecnie przy własnej propozycji zmian i żadna z nich nie chce słyszeć o ustępstwach. W takiej sytuacji uchwalenie jakichkolwiek znaczących zmian wydaje się zatem niemożliwe.
Jednocześnie, po ośmiu miesiącach odkładania tematu na półkę, minister finansów zapowiada, że Sejm zajmie się kwestią składki zdrowotnej po wakacjach, czyli najwcześniej we wrześniu. Problem w tym, że jeśli w takich okolicznościach udałoby się coś wspólnego uzgodnić, a następnie to jeszcze uchwalić, to w najlepszym przypadku stałoby się to na ostatnią chwilę, tuż przed rozpoczęciem kolejnego roku podatkowego. To oznaczałoby zaś całkowite zaprzeczenie kolejnym obietnicom wyborczym, czyli prowadzeniu szerokich konsultacji społecznych oraz zapowiedzi uchwalania przepisów przynajmniej z 6 miesięcznym wyprzedzeniem.
W tej sytuacji nie dziwią zatem ostatnie wypowiedzi nie tylko ministra finansów, ale również ministra zdrowia, które stopniowo przygotowują grunt pod kolejne przesunięcia zmian w czasie oraz rozmiękczenie całej reformy. Minister Zdrowia, Izabela Leszczyna poinformowała w tym tygodniu, iż:
"Musimy dowieźć naszą obietnicę wyborczą, czyli zniesienie (…) pomysłu płacenia składki zdrowotnej od sprzedaży środków trwałych w przedsiębiorstwie. Jeśli nie znajdziemy konsensusu, to jestem przekonana, że z ministrem Domańskim będziemy chcieli przynajmniej to doprowadzić do końca."
Zamierzenie to potwierdził Minister Finansów, Andrzej Domański, który z trybuny sejmowej zapowiedział, iż:
"Od 1 stycznia zlikwidujemy składkę zdrowotną od sprzedaży aktywów trwałych. Krok po kroku będziemy realizować wszystkie punkty umowy koalicyjnej."
Obie powyższe zapowiedzi ujawniły, iż w kręgach rządowych nie myśli się już o realnych zmianach w składce zdrowotnej, które miałyby doprowadzić do jej obniżenia, a tylko o zmianach kosmetycznych, które miałyby polegać na wyjęciu z podstawy oskładkowania jedynie przychodów ze sprzedaży środków trwałych. Na domiar złego, działanie to przedstawiane jest już teraz jako "realizacja obietnic wyborczych".
Zmiana polegająca jedynie na zniesieniu składki od sprzedaży aktywów trwałych nie będzie miała jednak żadnego wpływu na wysokość składki zdrowotnej w przypadku zdecydowanej większości małych firm. Uważa tak m.in. cytowana przez RP, Sylwia Rzepka, ekspert Stowarzyszenia Księgowych w Polsce:
"Byłaby to tylko namiastka reformy. Mali przedsiębiorcy rzadko kiedy sprzedają środki trwałe. Mogliby w ogóle tej zmiany nie zauważyć."
Opinię tę potwierdza doradca podatkowy, Piotr Juszczyk, który wskazuje również na inne niebezpieczeństwo:
"To kosmetyczna zmiana, zresztą nie wszyscy przedsiębiorcy się z niej ucieszą. Przecież skoro nie będą musieli zwiększać składki przy sprzedaży środka trwałego, to nie będą też mogli jej zmniejszać przy jego nabyciu, tak jak teraz to robią na skali i liniówce."
Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda zatem tak, że rząd zmarnował osiem miesięcy, w czasie których mógł przygotować odpowiednie przepisy i szeroko je skonsultować ze środowiskiem przedsiębiorców, a następnie uchwalić je z półrocznym wyprzedzeniem. W tym czasie nie zrobiono ani jednego, ani drugiego.
Nic dziwnego więc, że niedawne badania Konfederacji Lewiatan pokazują, że aż 75% polskich przedsiębiorców nie wierzy już w realizację obietnicy obniżenia składki zdrowotnej. Mało tego, według tych samych badań, trzech na czterech przedsiębiorców uważa również, że rząd planuje wkrótce podwyższyć podatki.
Jakie będą skutki tych zaniechań? Stowarzyszenie Księgowych w Polsce alarmuje, iż wielu przedsiębiorców, którzy liczyli na obniżkę składki zdrowotnej, obecnie jasno deklaruje, że w przypadku braku takich zmian, od Nowego Roku zlikwiduje działalność.
Czy są to czcze zapowiedzi? Wystarczy spojrzeć na statystyki. Tylko w pierwszym półroczu 2024 roku zlikwidowanych zostało aż 100 tysięcy działalności gospodarczych, a dodatkowe 180 tysięcy polskich firm zawiesiło swoją działalność.
Jeśli chcesz otrzymywać bieżące informacje na ten temat, zapisz się na nasz newsletter:
Zobacz również: | Jak obniżyć składki ZUS w małej firmie? |
Rząd wycofuje się z podwyższenia limitu zwolnienia VAT | |
Minimalna składka zdrowotna w 2024 roku | |