Składki ZUS - Aktualne i historyczne

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki

Składka na Fundusz Pracy jest zawyżona 3-krotnie

 

10/11/2015

zus-duzy

Składkę na Fundusz Pracy płaci każdy z nas. Zgodnie z ustawą, środki z tego funduszu powinny być przeznaczane na zasiłki dla bezrobotnych i walkę z bezrobociem. W praktyce jednak, na ten cel przeznaczana jest jedynie 1/3 środków z Funduszu. Pozostałą część natomiast... przejada rząd. Ten kuriozalny mechanizm, który wprowadził minister Rostowski, funkcjonuje nieprzerwanie już od 5 lat.

 



Zarobki każdego Polaka pomniejszane są o kwoty obowiązkowych składek. Są wśród nich składki na ubezpieczenie społeczne (składka emerytalna, rentowa, wypadkowa i chorobowa), składka zdrowotna, składka na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych oraz składka na Fundusz Pracy.

Dziś skupimy się na składce na Fundusz Pracy, gdyż, jak się okazuje, składka ta mogłaby zostać obniżona o co najmniej połowę - i to bez szkody dla realizacji ustawowych celów, dla których została ustanowiona.

Składka na Fundusz Pracy wynosi obecnie 2,45% od dochodu brutto. O tyle pomniejszane są dochody każdego Polaka, aby zapewnić finansowanie... urzędom pracy.

Ustawowym celem funduszu pracy jest bowiem finansowanie zasiłków dla bezrobotnych oraz aktywizacja zawodowa osób bezrobotnych (między innymi poprzez organizowanie szkoleń dla bezrobotnych). W tym miejscu nie będziemy opisywać jakości tych szkoleń, których rzeczywista skuteczność jest niezwykle niska. Skupimy się zaś na tym, czy środki, które są co miesiąc wyrywane z naszych pensji, rzeczywiście przeznaczane są na ten ustawowy cel.

Do 2009 roku, środki trafiające na Fundusz Pracy znajdowały się w pełnej dyspozycji Funduszu. Oznaczało to, że Fundusz mógł nimi w całości dysponować, w celu realizacji ustawowych zadań. I tak też się działo. Większość środków trafiających na konta Funduszu była przeznaczana na wypłaty zasiłków oraz aktywizację osób bezrobotnych.

Sytuacja zmieniła się w roku 2010, kiedy to ówczesny minister finansów, Jacek Vincent Rostowski przeforsował nową ustawę o finansach publicznych. Przepisy zostały zmienione w taki sposób, że od tej pory Fundusz Pracy został zmuszony do przekazywania wszystkich wolnych środków... w depozyt ministra finansów.

Przypomnijmy, iż lata 2009-2010 to początek poważnego kryzysu finansów publicznych, spowodowanego coraz szybszym tempem zadłużania kraju. Wskaźnik długu publicznego zbliżał się wówczas do progów ostrożnościowych. Minister Rostowski przeprowadził więc szereg zmian legislacyjnych, które doprowadziły do zmian... w sposobie księgowania długu.

W skrócie - to co do tej pory było uznawane za dług, od tamtej chwili już za dług uznawane nie jest. Oczywiście tylko w sensie księgowym, bo w rzeczywistości zadłużenie wciąż istniało i cały czas narastało. Jednak dzięki tym księgowym sztuczkom udawało się utrzymywać bezpieczne wskaźniki - na papierze.

Jednym z elementów tego księgowego kuglarstwa, było właśnie oddawanie wolnych środków Funduszu Pracy w depozyt ministra finansów. Okazało się bowiem, że Fundusz Pracy został wliczony do rachunku rządowych wpływów i wydatków. W związku z tym, każda złotówka niewydana przez Fundusz Pracy, polepszała księgowy wizerunek stanu zadłużenia państwa.

Cel, jaki postawił sobie minister Rostowski był zatem prosty: Fundusz Pracy musi wydawać jak najmniej, po to aby jak najwięcej przekazywać w depozyt Ministerstwa Finansów.

I tak też się stało. Plany finansowe Funduszu Pracy zaczęły być ustalane w taki sposób, aby pozostawić jak najwięcej wolnych środków. I jak najwięcej ich przekazać do... ministerstwa finansów. O ile jeszcze w 2010 roku na promocję zatrudnienia Fundusz Pracy przeznaczał aż 11,2 mld zł, o tyle w 2011 roku przeznaczył na ten cel już tylko 3,7 mld zł, a w 2012 r. tylko 4,4 mld zł.

W tym samym czasie składka na Fundusz Pracy nie uległa jednak obniżeniu, więc wpływy do Funduszu w poszczególnych latach nie malały. W związku jednak z narzuconymi cięciami w wydatkach, coraz więcej wolnych środków zaczęło spływać na konto ministra finansów.

Okazało się zatem, że można, i to z roku na rok, ograniczyć 3-krotnie wydatki na główny cel realizowany przez Fundusz Pracy. Nie kwestionujemy zasadności cięć w wydatkowaniu tych środków. To godne pochwały. Dlaczego jednak, oszczędności wynikłe z tych cięć nie znalazły odzwierciedlenia w wysokości składki odprowadzanej przez wszystkich Polaków na Fundusz Pracy?

Ograniczając wydatki Funduszu Pracy, rząd udowodnił, że potrzeby funduszu wcale nie są takie duże, jak nam wmawiano przez całe lata. Okazało się bowiem, że Fundusz sprawnie funkcjonuje również ze znacznie ograniczonym budżetem. A skoro tak, to składka na ten fundusz również mogłaby zostać, w stopniu proporcjonalnym, ograniczona.

Skoro Fundusz Pracy został powołany do realizacji celu, jakim jest promocja zatrudnienia, a środki na ten cel zostały ograniczone 3-krotnie, to również 3-krotnie spaść powinna wysokość składki odprowadzanej na ten Fundusz.

W obecnej sytuacji dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której kilkanaście milionów Polaków co miesiąc oddaje składkę na Fundusz Pracy, a następnie pieniądze te przelewane są na konto ministerstwa finansów, w celu łatania dziury budżetowej.

Najwyższy czas, aby postawić sprawę jasno. Albo rząd przyznaje wprost, że składka na Fundusz Pracy nie jest żadną składką a jedynie zwyczajnym podatkiem, albo obniżamy te składkę do odpowiednio niskiego poziomu, wynikającego z rzeczywistych zadań realizowanych przez Fundusz. W takim zaś wypadku, składka na Fundusz Pracy powinna wynosić nie 2,45%, a co najwyżej 0,9%. 

Zobacz również:  Rejestracja firmy za granicą
  Kiedy nie trzeba płacić składek na Fundusz Pracy?
  ZUS nie będzie pobierał składek na Fundusz Pracy
   
Powered by Web Agency
 

Chcesz otrzymywać bieżące informacje na ten temat?

Zamów nasz biuletyn:


Chcesz być na bieżąco

 w tym temacie?

Zamów nasz biuletyn:




Sonda

Czy płacił(a)byś ponad 1000 zł do ZUS, gdyby składki te były dobrowolne?