16/04/2012
Niemal co druga decyzja ZUS w sprawach o wysokość składek okazuje się błędna. Przedsiębiorcy wygrywają w sądach, jednak ZUS nic sobie z tego nie robi i... nadal wydaje dziesiątki tysięcy podobnych decyzji.
Jak podaje Metro, według danych za pierwsze półrocze 2011 roku, niemal jedna trzecia odwołań od decyzji ZUS skończyła się wyrokiem niekorzystnym dla ZUS. W przypadku spraw, w których odwołanie dotyczy wysokości składek na ubezpieczenie wypadkowe płaconych przez przedsiębiorców, ZUS przegrywa co drugą sprawę.
Jak wynika z powyższych danych, warto się odwoływać od decyzji ZUS, z ktorą się nie zgadzamy. Jednak odwołań jest stosunkowo mało. Na 4 miliony decyzji wydanych w opisywanym okresie, odwołania złożono w stosunku do 59 tysięcy z nich. To oznacza, że jedynie 1,5% ubezpieczonych i płatników odwołuje się od decyzji ZUS. Dlaczego tak mało?
Mechanizm wydaje się być tu podobnym do tego, na jakim bazują ubezpieczyciele komercyjni. Zapewne nie raz słyszeliśmy narzekania osób, którym ubezpieczyciel zaniżył wysokość odszkodowania np. z tytułu komunikacyjnego OC czy Auto Casco lub wręcz odmówił wypłaty takiego odszkodowania. Poszkodowane osoby nie zgadzają się z decyzją ubezpieczyciela, są zdenerwowane, klną na niego, ale w większości przypadków na tym się kończy. Zdecydowana większość ludzi (ok. 95%) nie podejmuje żadnych kroków w celu odzyskania swoich pieniędzy. Jedynie ok. 5% osób jest zdeterminowana by walczyć o swoje. Czasem wystarczy zwykłe odwołanie, zazwyczaj jednak sprawa trafia do sądu. Na tym etapie kolejne osoby rezygnują z walki ("bo nie znam się na procedurach", "bo szkoda mi czasu", "bo oni mają prawników, i tak wygrają", "bo szkoda mi nerwów"). W ten sposób, jedynie nikły odsetek poszkodowanych dochodzi swoich praw do samego końca. I wygrywają. Wygrywają, ponieważ sprawy są zazwyczaj oczywiste i stosunkowo łatwo udowodnić swoje racje. Zdecydowana większość rezygnuje jednak bez walki.
Ten mechanizm "wycofania" jest doskonale znany ubezpieczycielom, którzy dzięki niemu zbijają kokosy. Ubezpieczyciele znają hisoryczne statystyki zachowań swoich klientów w takich sytuacjach. Tok myślenia jest taki: "Skoro wiadomo, że 95% ludzi nie zareaguje na krzywdzącą ich decyzję a naszym celem jest maksymalizacja zysku, to możemy masowo odmawiać wypłaty odszkodowania lub zaniżać ich wysokość. Dzięki temu zredukujemy koszty i osiągniemy wyższy zysk." Ze statystyk wiadomo oczywiście, że 5% ludzi się odwoła, połowa z nich być może dobrnie do końca walki i tym wytrwałym będzie trzeba wypłacić nie tylko należne odszkodowanie, ale również ponieść koszty sądowe. Tyle że te koszty są nieporównywalnie mniejsze w stosunku do ekstra dochodów osiągniętych na grupie pozostałych 97,5% klientów, którzy swoje pieniądze już poświęcili ubiezpieczycielowi na ołtarzu "świętego spokoju".
Wydaje się, iż podobny mechanizm działania stosuje ZUS, wydając dziesiątki tysięcy decyzji zwiększających obciążenia składkami lub odmawiających prawa do należnych świadczeń. Wydawać by się mogło, że ZUS jako instytucja państwowa nie nastawiona na osiąganie zysku, będzie kierować się innymi pobudkami. Czy aby na pewno? Nie od dziś wiemy, że w kasie ZUS notorycznie brakuje pieniędzy na wypłatę bieżących świadczeń. Tak więc jakoś trzeba sobie radzić. Jeśli nie wystarczają odgórne działania władz (częściowa likwidacja systemu OFE czy podwyższenie wielu emerytalnego) należy zadbać o zwiększenie przychodów (decyzje zwiększające wysokość składek) i obniżenie kosztów (decyzje o odmowie wypłaty świadczeń).
ZUS, tak samo jak ubezpieczyciele komercyjni, dysponuje statystykami dotyczącymi tego, jaki procent osób odwoła się od decyzji. Różnica jest taka, że w przypadku ZUS jest to zaledwie 1,5% a nie 5%, być może dlatego, że ZUS to instytucja państwowa a władzy boimy się bardziej. Ponadto, ludzie zdają sobie sprawę, że wdaliby się w zatarg z "najpotężniejszą instytucją w III RP".
Różnica między ZUS a ubepieczycielami komercyjnymi polega również na tym, że ZUS wdając się w spory, de facto nie ponosi absolutnie żadnego ryzyka finansowego. O ile ubezpieczyciel komercyjny, jak już wspomnieliśmy powyżej, zdaje sobie sprawę, że jakieś koszty jednak ponieść będzie musiał, o tyle ZUS nie ryzykuje przecież własnymi pieniędzmi. Cały poświęcony sprawie czas oraz wszystkie pieniądze wydane na prawników czy opisywanie w decyzjach wymyślnych historii wyssanych z palca - to wszystko finansowane jest z naszych składek. ZUS nie ryzykuje swoimi pieniędzmi, lacz naszymi. Ponadto, ani pracownicy ZUS, którzy wydają błędne decyzje, ani prawnicy broniący przegranych spraw nigdy nie poniosą żadnych konsekwencji, nie zostaną w żaden sposób rozliczeni ze swoich działań. W końcu kogo to obchodzi? Przecież to przedsiębiorcy, własnymi składkami, finansują swoje własne procesy.
Czego dotyczą decyzje, dzięki którym ZUS łata dziurę w swoim budżecie? Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, są to decyzje zobowiązujące do zapłaty wyższych składek oraz decyzje odmawiające wypłaty należnych świadczeń.
Pierwsza grupa decyzji to m.in. decyzje wymierzające wyższe składki na ubezpieczenie wypadkowe ale również decyzje wydawane co jakiś czas dziesiątkom tysięcy przedsiębiorców z powodu zmiany interpretacji obowiązujących przepisów przez ZUS. Najbardziej znane tego typu przypadki w ostatnim czasie to m.in.:
- Kobiety przebywające na urlopie macierzyńskim, które przez długi czas były zapewniane przez ZUS, że nie muszą płacić składek ZUS za okres urlopu macierzyskiego. Po latach, ZUS wezwał tysiące kobiet do zapłaty rzekomo zaległych składek z tego tytułu.
- Osoby zawieszające działalność, zapewniane w przeszłości przez ZUS, iż nie są zobowiązane do opłacania składek za okres zawieszenia. Po latach, ZUS wydał tysiące decyzji zobowiązujących do zapłaty rzekomo zaległych składek za okres zawieszenia. Składki za wiele lat, w których działalność nie była prowadzona, wraz z odsetkami wynosiły nawet ponad 100 tys. zł na osobę.
- Osoby wykonujące pracę nakładczą i wybierające ten tytuł ubepzieczenia zamiast działalności gospodarczej, które przez kilka lat były zapewniane oficjalnymi pismami ZUS o braku obowiązku opłacania składek ZUS z tytułu działalności gospodarczej. Po latach ZUS wydał dziesiątki tysięcy decyzji nakładających obowiązek zapłaty zaległych składek z tytułu... działalności gospodarczej.
To tylko najbardziej spektakularne przykłady, w których decyzje wydawane były masowo, dziesiątkom tysięcy przedsiębiorców w całym kraju. Na co dzień jednak, ZUS wydaje przecież mnóstwo decyzji, które chociaż są mniej medialne, to przecież nie mniej zuchwałe i prowadzą do nie mniejszych dramatów ludzkich.
Druga grupa decyzji to decyzje odmawiające prawa do wypłaty świadczeń, a więc m.in. decyzje odmawiające wypłaty rent osobom na wózkach inwalidzkich, decyzje zaniżające wysokość emerytur czy odmawiające wypłaty zasiłków chorobowych i macierzyńskich. W decyzjach takich, odmowa wypłaty świadczenia przez ZUS, często opiera się na argumentach całkowicie wymyślonych przez ZUS na potrzeby wydania konkretnej decyzji. Ubezpieczony musi więc w takich przypadkach udowadniać przed sądem, że nie jest przysłowiowym "wielbłądem". Jeśli poszkodowana osoba jest wytrwała, zazwyczaj udaje jej się odzyskać prawo do świadczenia. Po drodze musi jednak odbyć się kilka posiedzeń sądu, co trwa przeciętnie ok. 2 lat. Po tym czasie ZUS wypłaca zaległy zasiłek, ale zazwyczaj nie poczuwa się do wypłaty odsetek od nieterminowo wypłaconego świadczenia. Jeżeli poszkodowany chce odzyskać również należne mu odsetki, musi przygotować się na kolejne 2 lata batalii.
W kontekście powyższego powraca zatem pytanie: Dlaczego tak mało ludzi decyduje się odwoływać od deczyji ZUS?
Pracownicy ZUS doskonale zdają sobie sprawę z przewlekłości postępowań w polskich sądach. Jest to również wiadome osobom poszkodowanym przez ZUS. Perspektywa poświęcenia czasu, energii a nierzadko również pieniędzy, skutecznie zniechęca dochodzenia swoich praw przed sądami. A im większe zniechęcenie po stronie ubezpieczonych, tym większe rozzuchwalenie po stronie ZUS, który czuje się coraz bardziej pewny co do skuteczności obranej metody pozyskiwania dodatkowych pieniędzy.
Z pewnością dochodzi również brak świadomości odnośnie swoich praw. Co prawda, każda decyzja ZUS zawiera pouczenie odnośnie możliwości złożenia odwołania, lecz dla większośći z nas sprawy sądowe to świat tak odległy, iż wydaje się być nieosiągalnym. Nawet jeśli wiemy, że możemy się odwołać, często rezygnujemy już na samym początku, uciekając do stwierdzenia, iż "nie znam się na tym", "nie poradzę sobie" czy "nie wiem jak napisać odwołanie". Internet jest pełen informacji na ten temat, Wystarczy poszukać. Zachęcamy do lektury artykułu "Jak odwołać się od decyzji ZUS".
Jeśli jesteśmy przekonani o swojej racji, walczmy. Bądźmy konsekwentni w tej walce i nie odpuszczajmy, mimo pojawiających się przeszkód biurokratycznych i coraz większej zuchwałości ze strony ZUS. Czasem może dziwić dlaczego ZUS walczy do końca, dlaczego nie rezygnuje z batalii, w której pracownicy ZUS, pobierając sute uposażenia, bezproduktywnie marnują czas i pieniądze na sprawy z góry przegrane. Dlaczego mimo to brną w procesy? Ponieważ społeczeństwu nie można pokazać, że z ZUSem wygrywa się szybko i łatwo. Gdyby ludzie zobaczyli, że to takie łatwe, w krótkim czasie mogło by się okazać, że wskaźnik osób walczących o swoje prawa wzrósł z 1,5% do 20%. A na to ZUS pozwolić nie może.
Zobacz również: | Jaką emeryturę otrzyma przedsiębiorca? |
Jak uniknąć ZUS? | |
Jak odwołać się od decyzji ZUS? | |
Ile kosztują nas przywileje emerytalne? | |
Od kwietnia wzrasta składka wypadkowa |