28/06/2013
Stopa zwrotu ze składek ZUS wynosi minus 65%. Tymczasem rząd zapewnia nas, że ZUS to doskonała inwestycja i zarabiamy na nim... 8,5% każdego roku. Przy takim zwrocie, emerytury byłyby kilkukrotnie wyższe od średniej polskiej pensji.
System emerytalny oparty na ZUS sypie się na naszych oczach. Aby podtrzymać go jeszcze przez kilka kolejnych lat, rząd postanowił wydrenować Otwarte Fundusze Emerytalne. Rządowa kampania wymierzona w OFE nabiera więc tempa. To prawda, że OFE nie są święte i mają wiele za uszami. Fundusze w istocie, grabiły Polaków, pobierając gigantyczne opłaty, niezależnie od osiąganych wyników finansowych. Rządowi jednak nie wystarczyło wskazanie na minusy funduszy. Rząd postanowił wskazać również plusy ZUSu.
Plusy?? Ale jakie plusy? Zadaje sobie pytanie normalny, przeciętny Polak. No właśnie, jak czegoś nie ma, to należy to wymyślić. I wymyślili. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej opublikowało na swoich stronach internetowych taki oto wykres:
Wyjaśnijmy, że pod pojęciem "ZUS II" ministerstwo rozumie państwowy system emerytalny funkcjonujący w latach 1999 - 2013. Z powyższego wykresu wynika, iż średnioroczna stopa zwrotu z ZUS wyniosła... aż 8,5%. Owa stopa zwrotu jest wyższa nie tylko od stopy zwrotu z OFE, ale również od stopy zwrotu z obligacji oraz... od stopy zwrotu z polskiego rynku akcji. Dzięki uprzejmości rządu, wiemy zatem, iż wpłacając pieniądze do ZUS można było zarobić więcej niż na giełdzie.
Nie trzeba być finansowym geniuszem, aby stwierdzić, że coś tu jest nie tak. Czy ZUS rzeczywiście "zarobił" dla nas więcej niż wyniosła średnia stopa zwrotu z polskich akcji? Jeżeli prawdziwa byłaby wartość 8,5% podawana przez rząd, to oznaczało by to, że suma pieniędzy wypłaconych przeciętnemu emerytowi w formie emerytur jest o wiele wyższa niż suma składek, które wpłacił on w ciągu całego swojego życia do ZUS. Wszyscy wiemy, że to nieprawda. Obliczenia pozostawmy jednak na koniec. Na początek wyjaśnijmy, co tak naprawdę oznacza "stopa zwrotu z ZUS".
Aby móc mówić o "zarobku" czy też o "stopie zwrotu", musimy mieć... zwrot. Aby mieć zwrot, musimy uprzednio pieniądze zainwestować. Aby z kolei pieniądze móc zainwestować, musimy je mieć. Problem w tym, że ZUS żadnych pieniędzy nie ma i w ostatnich kilkunastu latach nie miał.
Nasz system emerytalny działa bowiem w taki sposób, że wszystkie pieniądze wpłacone do systemu w formie składek ZUS, są natychmiast wypłacane w formie świadczeń, głównie emerytalnych. Jako że wartość świadczeń jest wyższa od strumienia składek zasilającego system, to ZUS nie tylko nie wychodzi na tym na zero, ale potrzebuje permanentnie dodatkowego zasilania z zewnątrz. Aby móc wypłacić wszystkie emerytury, ZUS jest rokrocznie dotowany z budżetu państwa kwotami kilkudziesięciu miliardów złotych rocznie. Często nie wystarczają nawet dotacje, wobec czego ZUS zaciąga również kredyty w bankach komercyjnych.
W związku z tym, iż wszystkie pieniądze jakie posiada ZUS, są automatycznie wydawane na wypłatę emerytur i rent, to ZUS nie posiada żadnych środków, które mógłby gdziekolwiek zainwestować. I nie inwestuje.
W jaki zatem sposób nasz rząd wyczarował stopę zwrotu dla ZUS, skoro w przypadku ZUS nie może być mowy o żadnym kapitale, który można by zainwestować? Otóż, nie posiadając żadnego kapitału, ZUS utworzył każdemu ubezpieczonemu indywidualne, wirtualne konto, na którym zapisywane są jego składki. Zapisy na kontach są jednak czysto wirtualne i nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistych aktywach, których ZUS najzwyczajniej w świecie nie posiada (z wyjątkiem może coraz bardziej okazałych gmachów, których jednak inwestycjami nazwać nie można). Powtórzmy zatem jeszcze raz: W ZUS istnieją jedynie zapisy na kontach, nie istnieją natomiast żadne realne aktywa, które by odpowiadały tym zapisom. Czyli dokładnie tak samo, jak w przypadku Amber Gold.
Jeśli zatem dysponujemy samymi tylko wirtualnymi zapisami na wirtualnych rachunkach, to wirtualność tę możemy pomnażać do woli. Na przykład każdego roku możemy dodać do konta 8,5% dodatkowych wirtualnych złotówek. Czym bowiem różni się wirtualne 100 zł od wirtualnych 108,5 zł? Niczym. Jedno i drugie nie istnieje.
Ale dlaczego akurat 8,5%? Księgowe zapisy na wirtualnych rachunkach ZUS powiększane są w drodze decyzji administracyjnej, zgodnie z algorytmami zapisanymi w ustawach. Zwiększenie stanu wirtualnego konta emerytalnego nie zależy zatem od skuteczności inwestowania ZUS (której nie ma, bo nie ma inwestowania), ale od odgórnych ustaleń władzy, która w odpowiednich przepisach ustala w jaki sposób dokonywać wirtualnych powiększeń tychże zapisów księgowych. Podkreślmy jednak jeszcze raz, że nie ma to nic wspólnego z realnym wzrostem wartości naszych aktywów. Tych aktywów nie ma, więc ich wartość wzrastać nie może. Powiększają się jedynie wartości cyferek na dysku twardym serwera ZUS.
Ile więc wynosi rzeczywista stopa zwrotu z pieniędzy "zainwestowanych" w ZUS? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy sprawdzić ile przeciętny Polak wpłaca do ZUS i ile z niego przeciętnie wypłaca. Tak jak już wspomnieliśmy, jeżeli prawdziwa byłaby stopa zwrotu na poziomie 8,5% podawana przez rząd, to oznaczało by to, że suma pieniędzy wypłaconych Kowalskiemu w formie emerytury jest o wiele wyższa niż suma składek, które wpłacił w ciągu całego swojego życia do ZUS. W rzeczywistości jednak jest zupełnie inaczej.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wynosi obecnie 3740,05 zł. Sama składka emerytalna odprowadzana do ZUS od takiej podstawy wynosi więc:
3740,05 zł x 19,52% = 730,06 zł
Składka emerytalna odprowadzana do ZUS przez okres 45 lat wyniesie zatem:
730,06 x 12 x 45 = 394 231,19 zł
Wartość ta nie odzwierciedla całości kwot wpłaconych do ZUS. Dodatkowo płacimy również inne składki (rentowa, chorobowa, wypadkowa, zdrowotna, fundusz pracy), średnio w łącznej wysokości ponad 481 tys. zł. Przeciętny Polak przekaże więc łącznie do ZUS ponad 875 tys. zł. Tutaj jednak skupmy się na samej tylko składce emerytalnej, bo to ona jest podstawą do wyliczenia emerytury. W ciągu całego życia przeciętny Polak zapłaci do kasy ZUS "jedynie" 394 tys. zł tytułem samej składki emerytalnej.
Na co może liczyć w zamian? Posłużymy się tu stopą zastąpienia czyli wskaźnikiem określającym, jaką część ostatniej pensji stanowi nasza emerytura. Średnia stopa zastąpienia w Polsce wynosi obecnie niecałe 50%. Oznacza to, że emerytura przeciętnego Kowalskiego wynosi niespełna połowę jego ostatniej pensji. Średnia stopa zastąpienia cały czas spada i przewiduje się, że za kilkanaście lat może wynosić już jedynie 25%. My, dla celów naszych obliczeń, założymy jednak optymistycznie, że spadać nie będzie i wyniesie w przyszłości aż 50%. Średnia emerytura wyniesie więc:
3740,05 zł x 50% = 1870,03 zł
Przeciętna długość życia w Polsce wynosi 71 lat. Przy założeniu starego wieku emerytalnego na poziomie 65 lat, oznacza to, że przeciętny Polak pobiera emeryturę przez... 6 lat. Oczywiście niektórzy cieszą się emeryturą znacznie dłużej, inni zaś umierają, nie doczekując nawet wieku emerytalnego. W tym drugim przypadku wszystkie nasze składki wpłacone do ZUS rekwiruje państwo. Średnio jednak (uwzględniając również tych którzy składki płacili, a emerytury nie dożyli) emerytura w Polsce trwa 6 lat. Policzmy zatem jaką łączną kwotę świadczeń emerytalnych otrzyma przeciętny polski emeryt za cały okres emerytury:
1870,03 x 12 x 6 = 134 641,80 zł
Z wcześniejszych obliczeń wiemy, iż nasz Kowalski "zainwestował" w ZUS ponad 394 tys. zł. W zamian otrzymał... 134 tys. zł. Kowalski stracił więc na tej "inwestycji" aż 259,6 tys. zł. Zwrot jest zatem zdecydowanie ujemny i wynosi:
-259,6 tys. / 394,2 tys. = -65,8%
Minus 65%. Oto wartość, która odzwierciedla rzeczywistą stopę zwrotu z "inwestycji" w ZUS. A to i tak przy bardzo optymistycznych założeniach. Jeśli bowiem uwzględnimy nieuchronny spadek stopy zastąpienia do poziomu 25% oraz wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat, ujemna stopa zwrotu z "inwestycji" w ZUS spadnie nam do poziomu... -89%. Rzekome 8,5% zwrotu rocznie, tak ochoczo reklamowane przez rząd, możemy zatem śmiało włożyć między bajki.
Zobacz również: | Jak uniknąć ZUS? |
Jak emerytura z ZUS? | |
Polacy chcą likwidacji ZUS bardziej niż likwidacji OFE | |
Komentarze |