31/03/2015
Płacąc za 20 litrów, otrzymujemy tylko 19 litrów paliwa. Druzgocący raport NIK ujawnił, że Polacy są systematycznie oszukiwani przy zakupie paliw. Tracimy na tym miliardy złotych rocznie. Jednak państwowe instytucje kontrolne nie reagują. Dlaczego? Dla budżetu państwa jest to opłacalny proceder.
Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę zadań realizowanych przez Urzędy Miar. Urzędy te odpowiedzialne są za legalizację i kontrolę dystrybutorów paliw na stacjach benzynowych. Z raportu NIK wyłania się zatrważający obraz rynku paliw, na którym klienci detaliczni są oszukiwani na większości stacji, płacąc zdecydowanie więcej niż wynikało by to z ilości rzeczywiście zatankowanego paliwa. Co więcej, instytucje państwowe odpowiedzialne za ochronę konsumentów, kontrolują tak niewielką ilość stacji, iż te mogą czuć się całkowicie bezkarnie.
Urzędy Miar odpowiedzialne są, po pierwsze - za legalizację dystrybutorów, a po drugie - za kontrolowanie, czy dystrybutory te odmierzają prawidłowe ilości paliwa.
W wyniku kontroli NIK przeprowadzonej w dwóch województwach okazało się, że działania urzędów ograniczały się jedynie do wydawania legalizacji (w ciągu 2 lat wydano ich aż 14 tysięcy). Jednocześnie urzędy te niemal całkowicie zaniedbały drugie z nałożonych na nie zadań - czyli kontrolowanie, czy dystrybutory odmierzają prawidłowe ilości paliwa.
Zgodnie z prawem, dystrybutory benzyny i oleju napędowego powinny być kontrolowane przynajmniej raz na 2 lata. Tymczasem kontrola NIK ujawniła, iż były one kontrolowane, w najlepszym przypadku, raz na 5 lat. W innych miastach było jeszcze gorzej, bo tylko raz na 9 lat. Najgorzej było w Piotrkowie Trybunalskim, w którym stacje kontrolowane były raz na 14 lat!
Jeszcze gorzej było w przypadku LPG. Te dystrybutory powinny być kontrolowane przynajmniej raz na rok. Tymczasem NIK ujawnił, iż dystrybutory te nie były kontrolowane prawie w ogóle. Okazało się bowiem, że z sześciu urzędów tylko dwa z nich w ogóle dysponowały urządzeniem do kontroli przepływu LPG (cztery z sześciu urzędów w ogóle takiego urządzenia nie posiadały!). W rezultacie, z 2600 dystrybutorów LPG, skontrolowanych zostało jedynie 71, czyli niespełna 3% z nich. Wnioski z raportu NIK są zatrważające:
"Biorąc pod uwagę dotychczasowe tempo przeprowadzania kontroli można spodziewać się, że każdy dystrybutor LPG będzie kontrolowany średnio raz na 94 lata. Innymi słowy: rynek sprzedaży gazu jest faktycznie poza jakąkolwiek kontrolą urzędów miar."
Patologię pogłębia fakt, iż urzędy miar mogą przeprowadzać tylko zapowiedziane kontrole (i to z co najmniej 7-dniowym wyprzedzeniem). W wyniku tych nielicznych i zapowiedzianych kontroli wynikało, iż nieprawidłowe pomiary dotyczyły jedynie 2% skontrolowanych stacji.
Tymczasem Inspekcja Handlowa przeprowadziła, w porozumieniu z NIK, szereg niezapowiedzianych kontroli na stacjach. Okazało się, iż takie kontrole "z zaskoczenia" dały wynik drastycznie różny. Niezapowiedziane kontrole wykazały bowiem, że aż 62% wszystkich skontrolowanych stacji zawyżało wskazania sprzedawanego paliwa na niekorzyść kupującego. Co ciekawe, na żadnej ze stacji nie było przypadku, aby dystrybutor zaniżał wskazania na korzyść kupującego.
Niekorzystne dla kupującego różnice pomiędzy wskazaniami dystrybutora a ilością rzeczywiście zatankowanego paliwa wynosiły od 4,3% do 5,6%. Oznacza to, że płacąc za 20 litrów paliwa, klient otrzymuje w rzeczywistości jedynie 19 litrów. I sytuacja taka dotyczy aż 6 na 10 stacji.
Dlaczego przez całe lata sytuacja taka była tolerowana? Odpowiedź może wydawać się zadziwiająco prosta, aczkolwiek dla niektórych może się okazać trudna do przełknięcia. Na całym procederze zyskiwały finansowo nie tylko stacje benzynowe, ale również... budżet państwa.
W Polsce, podstawowym składnikiem ceny benzyny są... podatki. Ponad 54% końcowej ceny benzyny stanowią daniny na rzecz państwa: VAT, akcyza, podatek drogowy i opłata paliwowa. Sytuację tę obrazuje poniższy schemat:
Źródło: http://szczesniak.pl/1648 |
Oznacza to, że z każdej złotówki, jaką zostawiamy na stacji benzynowej, aż 54 grosze trafiają do budżetu państwa.
Rynek paliw w Polsce wart jest ok. 75 mld zł rocznie (w cenach detalicznych). Z tej kwoty aż 40,5 mld zł trafia do budżetu państwa w postaci podatków. Zgodnie z wynikami kontroli Inspekcji Handlowej, aż 62% stacji fałszowało wskazania, zawyżając je średnio o 5%. Policzmy więc korzyści budżetu państwa płynące z procederu zawyżania wskazań:
40,5 mld zł * 5% * 62% = 1,25 mld zł
1 miliard 250 milionów złotych. Tyle każdego roku zyskuje budżet państwa na tym, że stacje benzynowe zawyżają wskazania zatankowanego paliwa, a instytucje, które mają obowiązek to kontrolować, nie wywiązują się ze swoich zadań.
Zobacz również: | Rejestracja firmy za granicą |
Jak odliczyć cały VAT od paliwa? | |
Od 2015 roku płacimy nowy podatek od paliwa | |