Składki ZUS - Aktualne i historyczne

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki

Fikcyjne działalności gospodarcze. Czy rząd planuje likwidować firmy na podatku liniowym?

 

02/04/2019

urzad-skarbowy-very-big

Przedstawiciele resortu finansów zapowiedzieli możliwość wprowadzenia tzw. "testu przedsiębiorcy", który miałby pokazać, kto rzeczywiście prowadzi działalność gospodarczą, a kto jedynie pod przykrywką działalności wykonuje pracę na etacie. Czy ta zapowiedź stanowi realną groźbę likwidacji prawie 170 tys. firm?

 



Od kilku dni przez polskie media przelewa się fala doniesień dotyczących rządowych planów przeprowadzenia tzw. "testu przedsiębiorcy". O co chodzi w całym tym zamieszaniu i czy prawdą jest, że niektóre osoby prowadzące działalność gospodarczą mogą zostać pozbawione prawa do prowadzenia firmy?

Zacznijmy od początku. Obowiązujące obecnie przepisy podatkowe, jak również przepisy dotyczące ubezpieczeń społecznych, różnicują wysokość odprowadzanych danin ze względu na sposób wykonywania działalności zawodowej. Inaczej traktowani są bowiem pracownicy etatowi, a inaczej osoby prowadzące samodzielną działalność gospodarczą. W tym drugim przypadku, możliwe jest bowiem nie tylko opłacanie ryczałtowych składek ZUS (zamiast składek uzależnionych o wysokości dochodu, tak jak ma to miejsce na etacie), ale również odprowadzanie podatku dochodowego według stałej stawki liniowej na poziomie 19% (zamiast progresji 18%-32% przypisanej do dochodów z umowy o pracę).


O ile w przypadku niższych dochodów, to zróżnicowanie może nie mieć wpływu lub ma niewielki wpływ na wysokość odprowadzanych danin, o tyle w przypadku dochodów wyższych niż przeciętne, rozliczanie dochodów "z działalności" zamiast z etatu przysparza już wymiernych korzyści. Tym większych, im wyższe dochody osiągamy.

W odmiennym traktowaniu dochodów z działalności i dochodów z etatu nie ma jednak nic dziwnego. Należy bowiem pamiętać, że osoba prowadząca rzeczywistą działalność gospodarczą, pracuje na własny rachunek, a więc samodzielnie ponosi ryzyko podejmowanych decyzji. Ryzyko to znajduje odzwierciedlenie chociażby w braku regularności i stabilności dochodów, które w jednym miesiącu mogą być naprawdę wysokie, ale już w kolejnym może ich nie być w ogóle.

Samodzielna działalność na własny rachunek i na własne ryzyko to również brak m.in. zapewnianych przez pracodawcę urlopów wypoczynkowych oraz innych świadczeń i praw gwarantowanych Kodeksem Pracy. Innymi słowy, osoba zatrudniona na etacie, która ma zapewnione te ustawowe prawa, a dodatkowo nie ponosi wspomnianego wyżej ryzyka, musi za te przywileje zapłacić w postaci wyższych podatków i składek. Osoba samozatrudniona zaś, dostaje od państwa swojego rodzaju "zniżkę", właśnie za przejęcie tego ryzyka na siebie i zrzeczenie się wynikających z tego tytułu roszczeń wobec państwa i pracodawcy.

Tyle teorii. W rzeczywistości jednak niższe obciążenia fiskalne nakładane na osobę samozatrudnioną stanowią niemałą pokusę dla pracodawców i samych pracowników etatowych. Pokusę do czego? Do zastosowania formalnego samozatrudnienia w sytuacji, w której praca wciąż wykonywana jest w biurze pracodawcy, według jego poleceń, za stałą pensję i w określonych sztywnymi ramami godzinach. I to właśnie te sytuacje wywołały burzę medialną w ostatnich dniach.

Zaczęło się od wypowiedzi wiceministra finansów, Filipa Świtały, który w ramach panelu CASE, powiedział, iż:

"Powiedzieliśmy, że będziemy opodatkowywać przedsiębiorców stawką liniową i określać składki na ubezpieczenia społeczne według stopy minimalnej (…). To powoduje taki problem - przedsiębiorców, którzy de facto nie ponoszą ryzyka gospodarczego. Są to przedsiębiorcy, którzy pracują dla jednego pracodawcy, wystawiają jedną fakturę miesięcznie, mają (…) zakaz pracowania dla kogokolwiek innego. (...) Nie znam prawdziwych przedsiębiorców, którzy godziliby się na zakaz konkurencji."

Oliwy do ognia ostatecznie dolał dyrektor departamentu podatków dochodowych w resorcie finansów, Maciej Żukowski, który ujawnił, że:

"Pracujemy nad testem przedsiębiorcy, który miałby określić, kto jest prawdziwym przedsiębiorcą, a kto nim nie jest. (...) Jesteśmy świadomi wyzwań i będziemy starali się skalibrować ten test przedsiębiorcy w taki sposób, żeby mysz się nie przecisnęła."

Według szacunków resortu finansów, działalność gospodarczą, która nie zasługuje według ministerstwa na miano działalności, może prowadzić w Polsce ok. 170 tys. firm. Tajemnicą poliszynela jest bowiem fakt, że w niektórych branżach mechanizm ukrywania rzeczywistego etatu "pod przykrywką" działalności jest niemal normą. Taki sposób rozliczania cieszy się niezwykłą popularnością chociażby w branży IT. Czy jednak przeprowadzanie zapowiedzianego testu przedsiębiorcy przyniosłoby jakikolwiek skutek?

Na chwilę obecną nie znamy żadnych szczegółów dotyczących tego, w jaki sposób miałby działać algorytm wyłapujący "fikcyjnych" przedsiębiorców. A pomimo tego, ostatnie dni zaowocowały prawdziwym wysypem przeróżnych pomysłów na ominięcie nieistniejącego jeszcze testu przedsiębiorcy.

Na forach internetowych już teraz można przeczytać o sposobach na wystawianie dodatkowych pustych faktur na zaprzyjaźnione firmy, których jedynym celem miałoby być udowodnienie, że pracodawca nie jest jedynym "kontrahentem" przedsiębiorcy. Osoby zgłaszające takie pomysły zapominają oczywiście, że żyjemy obecnie w erze obowiązkowych plików JPK, co dla fiskusa skutkuje całkowitą transparentnością niemal wszystkich przeprowadzanych w Polsce transakcji, a co za tym idzie - skarbówka dysponuje możliwością ciągłego doskonalenia algorytmów w ramach takiego potencjalnego testu. To zaś z pewnością skutkować będzie nowymi sposobami "ukrywania etatów", co z kolei wywoła kolejną zmianę algorytmu, itd., itd.

Tę oczywistą w tych warunkach grę w kotka i myszkę zdaje się rozumieć Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, której szefowa bardzo sceptycznie odniosła się do pomysłów przedstawicieli resortu finansów. Jadwiga Emilewicz zakomunikowała jasno, iż:

"Naszym zdaniem to jest ryzykowne rozwiązanie. Podatek liniowy jest jednym z tych, który polscy średni i mali przedsiębiorcy bardzo sobie cenią. To ważny bodziec rozwojowy. (...) Dzisiaj będziemy rozmawiać na pewno z Ministerstwem Finansów na ten temat. (...) Nie chcielibyśmy utracić, wyrzucić z rynku podmiotów gospodarczych. A przypomnę, że mali i średni przedsiębiorcy to ponad 2 mln podmiotów. To dzisiaj tak naprawdę podstawa polskiego systemu gospodarczego."

Ministerstwo Przedsiębiorczości prawdopodobnie zdaje sobie sprawę ze skutków wprowadzenia takich regulacji. Jest bowiem wysoce prawdopodobne, że oprócz niekończącej się gry między "przedsiębiorcą" a fiskusem, wprowadzenie testu przedsiębiorcy poskutkowałoby również... spadkiem dochodów budżetowych, zamiast spodziewanych dodatkowych wpływów. Dlaczego? Osoby, nad którymi obecnie zawisnęła groźba konwersji z firmy na etat, to w zdecydowanej większości podmioty świadczące usługi. A takie firmy mają spore pole do manewru. Osoby płacące obecnie 19% podatek liniowy, zamiast przejść ochoczo na stawkę 32%, zaczną bowiem szukać alternatyw podatkowych w postaci rejestracji firmy za granicą czy chociażby rejestracji polskiej spółki z o.o. A to poskutkuje jeszcze niższymi podatkami do zapłaty.

Nagłośnienie całej sprawy oraz sprzeciw wyrażony przez Ministerstwo Przedsiębiorczości wywołały już reakcję resortu finansów, które ustami swojego rzecznika prasowego przekazało, że:

"Ta kwestia dyskutowana jest podczas standardowych analiz związanych z systemem podatkowym. Nie zapadły jednak decyzje, co do rozpoczęcia prac nad takim testem. Nie ma też żadnego projektu ani harmonogramu działań."

Ministerstwo Finansów zdementowało więc jedynie pogłoski, jakoby test przedsiębiorcy został już opracowany. Rzecznik ministerstwa potwierdził jednak jednoznacznie, że analizy dotyczące takiego rozwiązania są prowadzone. Dalsze losy tzw. testu przedsiębiorcy zależeć będą zatem od przyszłych uzgodnień między poszczególnymi resortami oraz tego, który z nich uzyska ostatecznie decydujący wpływ na wizję rozwoju przedsiębiorczości w Polsce. 

Zobacz również:  Jak uniknąć składek ZUS?
  Składka zdrowotna na 2019 rok
  Niższa stawka PIT również dla małych firm
   

Powered by Web Agency
 

Chcesz otrzymywać bieżące informacje na ten temat?

Zamów nasz biuletyn:


Chcesz być na bieżąco

 w tym temacie?

Zamów nasz biuletyn:




Sonda

Czy płacił(a)byś ponad 1000 zł do ZUS, gdyby składki te były dobrowolne?