08/05/2012
"Kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera". Chyba każdy zna z dzieciństwa to popularne powiedzenie. To będą trzy historie o tym, jak ZUS dawał i zabierał.
Historia Pierwsza: Matki
Historia dotyczy kobiet zatrudnionych na etacie, które jednocześnie prowadziły działalność gospodarczą. Kobiety te, w latach 1999-2006 były zwolnione z obowiązku opłacania składek ZUS z tytułu działalności gospodarczej za okres, w którym przebywały na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym. Tak przynajmniej, przez cały ten okres, twierdził ZUS, który wydawał zainteresowanym kobietom pisemne opinie potwierdzające brak obowiązku odprowadzania składek.
Zwolnienie z opłacania składek potwierdzali również pracownicy ZUS, do których zwracały się z prośbą o poradę świeżo upieczone matki z bobasami na rękach. Przez całe lata, ZUS wydawał im również zaświadczenia o niezaleganiu w opłacaniu składek, utrzymując kobiety w przeświadczeniu, iż postępują prawidłowo, zgodnie z prawem i zaleceniami ZUS.
ZUS jednak zmienił zdanie w roku 2007, kiedy to niespodziewanie tysiące kobiet w całym kraju otrzymały decyzje o podleganiu ubezpieczeniom społecznym z tytułu prowadzonej działalności za okres... w którym przebywały na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym (czyli za okres, w którym de facto nie prowadziły działalności).
Okazało się, że nie tylko wcześniejsze ustne zapewnienia pracowników ZUS, ale również pisemne opinie ZUS w tej sprawie nie mają zupełnie żadnego znaczenia. Obowiązujące stało się aktualne stanowisko ZUS, w całości sprzeczne z poprzednim stanowiskiem ZUS.
W tej sytuacji młode mamy z całą pewnością nie miały problemu z odpowiedzią na pytanie, które mogło w przyszłości paść z ust ich młodych pociech: Mamo, co to znaczy "wrobić kogoś"?
Młode matki zostały wezwane do zapłaty zaległych składek wraz z odsetkami za kilka lat. Zaległe kwoty sięgały kilkudziesięciu tysięcy złotych na osobę. W ten sposób ZUS upolował 46 tysięcy matek rzekomo zalegających ze składkami za okres urlopu macierzyńskiego oraz 34 tysiące kobiet przebywających w tamtym okresie na urlopie wychowawczym.
Historia druga: Chałupnicy
Podobną metodę zastosował ZUS podczas polowania na inną grupę przedsiębiorców. Tym razem ofiarą padli przedsiębiorcy, którzy oprócz prowadzonej działalności gospodarczej, wykonywali jednocześnie pracę nakładczą. Ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych, przewidywała w takim przypadku tzw. zbieg tytułów ubezpieczeń, czyli dawała przedsiębiorcy prawo wyboru tytułu ubezpieczenia. Każdy mógł zdecydować czy chce być ubezpieczony z tytułu działalności i płacić obowiązkowe składki ZUS w wysokości 700-800 zł (obecnie ok. 1000 zł) czy też podlegać ubezpieczeniom z tytułu pracy nakładczej i odprowadzać składki ZUS zależne od wysokości osiąganego z tego tytułu dochodu.
Co istotne, przed 2009 rokiem ustawa nie przewidywała minimalnego dochodu z tytułu pracy nakładczej, jaki powinien być osiągnięty, aby móc wybrać ten tytuł do ubezpieczenia. Każda osoba prowadząca działalność gospodarczą mogła więc wybrać pracę nakładczą jako swój tytuł ubezpieczenia, niezależnie od tego jaki uzyskiwała z tego tytułu dochód.
Takie stanowisko znalazło potwierdzenie w wielu pisemnych opiniach wydawanych przez różne oddziały ZUS w latach 2005-2008. W opiniach tych ZUS zapewniał przedsiębiorców, iż mogą wybrać pracę nakładczą jako tytuł ubezpieczenia niezależnie od osiąganego z tego tytułu dochodu. Co więcej, takie stanowisko ZUS zostało opublikowane również w oficjalnym biuletynie ZUS dostępnym w każdym oddziale ZUS. W biuletynie tym, ZUS niejako zachęcał do wyboru tego tytułu ubezpieczenia, jeżeli istniała taka możliwość. W 2006 roku członek zarządu ZUS wystosował nawet do swoich podwładnych pismo, w którym potwierdził, iż "dla celów rozstrzygania zbiegów na podstawie art.9 ust.2 ustawy nie ma znaczenia wysokość podstawy wymiaru składek".
Sytuacja odmieniła się drastycznie w latach 2008-2009. Wtedy to ZUS całkowicie zmienił zdanie na temat zbiegu tych dwóch tytułów ubezpieczeń. Dziesiątki tysięcy przedsiębiorców w całym kraju dostało decyzje o podleganiu ubepieczeniom z tytułu działalności gospodarczej za kilka lat wstecz. ZUS po latach doszedł bowiem do wniosku, iż praca nakładcza nie dawała tytułu do ubezpieczenia niezależnie od osiąganego dochodu a wszystkie wydane przez ZUS opinie w tym temacie są bez znaczenia.
W marcu 2009 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która rzeczywiście wprowadzała pojęcie minimalnego dochodu z pracy nakładczej, wymaganego do wyboru pracy nakładczej jako tytułu ubezpieczenia. Tyle że decyzje ZUS dotyczyły lat 2005-2008. ZUS zastosował więc nowy przepis wstecz.
Dziesiątki tysięcy przedsiębiorców wezwano do zapłaty rzekomo zaległych składek za kilka lat wstecz wraz z odsetkami. Zaległości "wyczarowane" przez ZUS sięgały nierzadko nawet 100 tysięcy złotych na osobę.
Historia trzecia: Zawieszeniowcy
Odstrzał za odstrzałem a badylarze wciąż po kraju się panoszą. Jak by tu ich podejść tym razem? Okazało się, że jest jeszcze jedna grupa przedsiębiorców, którym ZUS przez lata dawał "stuprocentowe" zapewniania. A jak dawał, to może i odebrać. Mowa tu o przedsiębiorcach zawieszających działalność gospodarczą.
Osoby zawieszające działalność przed 2008 rokiem zgłaszały ten fakt do urzędu skarbowego oraz, nie chcąc narażać się na konieczność zapłaty składek ZUS za okres zawieszenia, wyrejestrowywały się również z ubezpieczeń społecznych. Taki sposób postępowania był wówczas zalecany przez pracowników ZUS, którzy nawet podpowiadali przedsiębiorcom jakie druki należy wypełnić w celu wyrejestrowania. Również oficjalne biuletyny ZUS zawierały w tamtym czasie informacje dotyczące zawieszenia działalności gospodarczej, wskazując na odpowiednie druki ZUS, jakie należało w tym celu wypełnić.
Po latach, osoby zawieszające działalność otrzymały od ZUS decyzje o podleganiu ubezpieczeniom społecznym z tytułu prowadzonej działalności za okres w którym... działalność była zawieszona. Dziś ZUS stoi na stanowisku, iż w ówczesnym stanie prawnym przepisy o ubezpieczeniach społecznych nie przewidywały pojęcia "zawieszenia działalności".
Znowu okazało się, że wszystkie wcześniejsze twierdzenia tej "instytucji zaufania publicznego" tak naprawdę nikogo nie wiążą i są zupełnie bez znaczenia. I w tym przypadku, bezwzględna i całkowicie sprzeczna z wcześniejszymi twierdzeniami postawa ZUS, doprowadziła do tysięcy ludzkich tragedii, w których osoby ufne we wcześniejsze zapewnienia ZUS, zmuszone zostały do zapłaty nawet 100 tys. złotych zaległych składek z tytułu działalności, której w ogóle nie prowadziły.
Czy ktoś jeszcze może twierdzić, że ZUS nie potrafi zadbać o swoje finanse?
Zobacz również: | Jaką emeryturę otrzyma przedsiębiorca? |
Jak uniknąć ZUS? | |
Jak odwołać się od decyzji ZUS? | |
Składki ZUS za maj 2012 | |
Składki ZUS za czerwiec 2012 |