Składki ZUS - Aktualne i historyczne

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki

ZUS opóźnia i wstrzymuje wypłaty świadczeń

 

09/03/2017

(12/05/2014)

zus-duzy

Zgodnie z prawem ZUS ma obowiązek wypłacić należny zasiłek w ciągu 30 dni. W praktyce jednak ZUS ma możliwość opóźniania wypłaty świadczenia o kilka miesięcy, a nawet kilka lat. I bardzo chętnie z tych możliwości korzysta. W taki bowiem sposób ZUS radzi sobie z problemem utraty płynności finansowej.

 



Tak jak każda inna instytucja publiczna, tak i ZUS podlega przepisom prawa, które nakładają na nią określone obowiązki. Jednym z nich jest obowiązek wypłaty świadczeń w określonym ustawowo terminie. ZUS jest zatem zobowiązany do wypłacania zasiłku chorobowego w ciągu 30 dni od dostarczenia zwolnienia lekarskiego. Czy tak dzieje się w praktyce?

Zgodnie z ustawą, ZUS wypłaca świadczenie "w ciągu 30 dni od daty złożenia dokumentów niezbędnych do stwierdzenia uprawnień do zasiłków". Tak sformułowane przepisy dają jednak ZUS-owi szerokie pole do popisu. Co to oznacza? W praktyce ZUS może uznać, iż dostarczone zwolnienie, jak również inne dokumenty nie pozwalają na stuprocentowe stwierdzenie uprawnień do zasiłku. ZUS może zatem żądać zarówno od ubezpieczonego, jak i od jego pracodawcy wielu dodatkowych wyjaśnień. I dopiero po ich uzyskaniu i rozwianiu rzekomych "wątpliwości" rozpoczyna się bieg terminu owych 30 dni. W praktyce więc ZUS może wykorzystywać potrzebę uzyskania dodatkowych wyjaśnień, do opóźniania wypłaty świadczeń o kolejne dodatkowe tygodnie, a nawet miesiące.


ZUS opracował cały szereg środków stosowanych w celu opóźniania wypłaty zasiłków i wstrzymywania świadczeń na bardzo długi czas. Wygląda wręcz na to, iż ZUS dysponuje pewną procedurą czy też całym algorytmem postępowania, którego celem jest jak najdłuższe odwlekanie wypłaty zasiłków. Po co? Możemy się domyślać, iż celem takiego postępowania jest poprawa płynności finansowej ZUS. Im później bowiem ZUS wypłaci zasiłki, tym dłużej będzie dysponował gotówką. Albo inaczej - jeśli nie wypłaci zasiłków dziś, tylko wstrzyma się z ich wypłatą o dwa miesiące, to na te dwa miesiące nie będzie musiał zaciągać kredytu. Gdyby zaś świadczenie zostało wypłacone na czas, ZUS musiałby zapewne zaciągnąć kredyt lub prosić o dodatkowe dotacje z budżetu państwa.

Jak jednak opóźnić wypłatę tysięcy zasiłków, jeśli ustawa zobowiązuje ZUS do ich terminowego rozliczania? Jakich środków chwyta się ZUS, aby ominąć ten ustawowy termin? Sposobów jest bez liku. Tutaj zaprezentujemy kilka najczęściej stosowanych w urzędniczych procedurach.

 

W poszukiwaniu braków formalnych

Urzędnicy ZUS w sposób niezwykle skrupulatny sprawdzają wszystkie dane umieszczone na zwolnieniu lekarskim oraz innych formularzach przesyłanych przez płatnika składek. Liczy się każda litera i każda cyferka. Drobny błąd w numerze PESEL, błąd w numerze NIP płatnika czy też brak wszystkich wymaganych pieczątek i podpisów automatycznie dyskwalifikują zwolnienie. Po jakimś czasie ZUS wyśle odpowiednie pismo do lekarza i ubezpieczonego z żądaniem poprawienia danych. Do tego momentu upłynie jednak kilka tygodni. Kolejne tygodnie upłyną na wymianie pism.

Po otrzymaniu kompletu perfekcyjnie wypełnionych dokumentów, ZUS ma wreszcie 30 dni na wypłatę zasiłku. Łącznie ZUS ma zatem możliwość wykorzystania braków formalnych w dokumentacji do opóźnienia wypłaty świadczenia o ok. 2-3 miesiące.

 

Zasypiemy was pismami

Aby wydłużyć termin wypłaty świadczenia, ZUS bardzo często wysyła do ubezpieczonych i płatników różnego rodzaju pisma z żądaniem udzielenia wyjaśnień. Do czasu uzyskania rzekomo "niezbędnych" informacji, wypłata zasiłku zostaje wstrzymana, a termin 30 dni zaczyna biec od nowa od chwili otrzymania informacji. Jakich informacji najczęściej żąda ZUS? O tym za chwilę.

 

Data dostarczenia zwolnienia

Ubezpieczony ma obowiązek dostarczenia zwolnienia w ciągu 7 dni od daty jego wystawienia. Jeśli dostarczy je później (np. ósmego dnia od daty wystawienia), ZUS obniży należny zasiłek o 25% (pisaliśmy o tym tutaj).

Osoby prowadzące działalność gospodarczą same dostarczają takie zwolnienie bezpośrednio do ZUS. W tym przypadku decyduje data stempla pocztowego.

Inaczej jest w przypadku osób zatrudnionych na umowę o pracę. Osoby takie muszą w ciągu 7 dni dostarczyć zwolnienie do pracodawcy. Dopiero pracodawca przekazuje zwolnienie dalej do ZUS z załączoną dodatkową dokumentacją.

Aby wydłużyć termin wypłaty świadczenia, ZUS bardzo często wysyła do pracodawcy pismo, aby ten udzielił informacji, w jakim terminie pracownik dostarczył mu zwolnienie.

Niezależnie od odpowiedzi udzielonej przez pracodawcę, wygranym zawsze będzie ZUS. Jeśli bowiem okaże się, że pracownik dostarczył zwolnienie o jeden dzień za późno, ZUS obniży mu kwotę zasiłku o 25%. ZUS wygrywa.

A co w przypadku gdy zwolnienie okaże się być dostarczone w terminie? Wtedy co prawda ZUS nie ma podstaw do obniżenia zasiłku, ale... wymiana pism i odpowiedzi na nie zajęła obu stronom mnóstwo czasu. Czasu, na który wypłata zasiłku została wstrzymana, a pracownik został bez środków do życia.  Zasiłek zatem wypłacony zostanie nie po upływie ustawowych 30 dni, a np. po 60 czy 70 dniach. W tym przypadku znów wygrywa ZUS.

 

Czy ta Pani wciąż pracuje?

Kolejnym, bardzo często stosowanym wybiegiem pozwalającym na opóźnienie wypłaty zasiłku, jest wysyłanie pism do pracodawcy, w których ZUS żąda informacji o tym, czy pracownik wnioskujący o zasiłek wciąż jest zatrudniony w tej firmie.

Zanim pracodawca odbierze pismo i udzieli stosownej odpowiedzi a odpowiedź dotrze do ZUS, mijają kolejne dni i tygodnie, a zasiłek zgodnie z prawem może być wypłacony ze stosownym opóźnieniem. Dlaczego ten przypadek opisujemy oddzielnie? Z dwóch powodów.

Otóż żądanie takiej informacji nie ma żadnego sensu i służy tylko i wyłącznie opóźnieniu wypłaty zasiłku. Po pierwsze - jeśli pracodawca przesłał do ZUS otrzymane od pracownika zwolnienie a dodatkowo wypełnił dodatkowe dokumenty potrzebne do wypłaty zasiłku, to powinno się domniemywać, że robi to w imieniu swojego pracownika i za okres, w którym tenże pracownik był u niego zatrudniony. Bo i po co miałby to robić za kogoś, kto u niego nie pracuje?

Po drugie wreszcie - nawet gdyby pracownik został zwolniony, to i tak przez pewien okres po zwolnieniu wciąż objęty jest ubezpieczeniem chorobowym. Wyjaśnienia pracodawcy nie mają więc żadnego wpływu na wypłatę zasiłku.

Żądania wysuwane przez ZUS odnośnie udzielania takich informacji są zatem jedynie prostą zabawą w kotka i myszkę i mają na celu tylko i wyłącznie opóźnienie wypłaty należnego świadczenia.

Co więcej, niektóre oddziały ZUS stosują tę praktykę w wersji "ulepszonej", dla chorób trwających dłuższy okres. Sposób postępowania jest następujący. Po otrzymaniu zwolnienia, ZUS wysyła zapytanie do pracodawcy: Czy pracownik wciąż jest pracownikiem? Po otrzymaniu odpowiedzi pozytywnej, ZUS odczekuje ustawowe 30 dni i ostatecznie wypłaca zasiłek. Pracownik jednak wciąż choruje (bez przerwy w chorobie). Dostarcza więc kolejne zwolnienie. Co robi ZUS? Wysyła kolejne zapytanie do pracodawcy o identycznej treści, jak poprzednio.

Postępowanie takie wydaje się bezzasadne z dwóch powodów przytoczonych powyżej. Dochodzi jednak jeszcze trzeci. Otóż, zgodnie z Kodeksem Pracy pracownik nie może być zwolniony w okresie, w którym przebywa na zwolnieniu lekarskim. Jeśli zatem pracodawca poinformował już ZUS, że pracownik jest pracownikiem, to nie ma możliwości, aby podczas tego samego okresu choroby przestał nim być.

I znów, żądanie takich informacji przez ZUS wskazuje na jeden tylko cel takiego działania - wypłacić należne świadczenia jak najpóźniej. Z punktu widzenia ZUS nie ma znaczenia czego dotyczy pytanie i czy ma ono sens. Ważne żeby się pytać. A czas będzie mijał...

 

A może umowa zlecenie?

Kolejny trik stosowany przez ZUS odnosi się do osób pracujących na etat lub prowadzących działalność gospodarczą, które jednocześnie wykonywały umowę zlecenie. Jak wiemy, umowa zlecenie nie musi być wykonywana w sposób ciągły i regularny. Bardzo często wygląda to tak, że firma podpisuje umowę zlecenia z wykonawcą, a ten wykonuje określoną usługę sporadycznie, raz na jakiś czas. Umowę jednak podpisujemy tylko raz. Zleceniodawca natomiast tylko raz zgłasza wykonawcę do ubezpieczeń społecznych. A ten pozostaje cały czas w systemie ZUS jako osoba zatrudniona na podstawie umowy zlecenie.

Osoby takie, w przypadku choroby, wnioskują o wypłatę zasiłku z tytułu umowy o pracę lub z tytułu prowadzonej działalności.

Jeżeli w tym samym czasie osoba taka pozostaje zgłoszona do ubezpieczeń społecznych z tytuł dodatkowej umowy zlecenia, ZUS niemal zawsze wstrzymuje wypłatę zasiłku, wysyłając jednocześnie pismo do zleceniodawcy. W piśmie takim ZUS żąda udzielenia informacji czy w okresie, na który zostało wystawione zwolnienie lekarskie, osoba taka nie wykonywała jednocześnie jakiejkolwiek pracy w ramach umowy zlecenia. Na co liczy ZUS w tym przypadku?

Pozytywna odpowiedź zleceniodawcy oznaczałaby możliwość całkowitej odmowy wypłaty świadczenia. Jeśli jednak odpowiedź zleceniodawcy będzie negatywna, ZUS zyskuje na czasie i znowu może znacznie opóźnić wypłatę zasiłku.

Podobnie jak w poprzednich przypadkach, jeżeli niezdolność do pracy trwa dłużej i obejmuje kolejne, następujące po sobie zwolnienia (przypadek częsty np. wśród kobiet w ciąży), ZUS wysyła takie pisma do zleceniodawców za każdym razem. W przypadku każdego kolejnego zwolnienia, zleceniodawca musi zatem udzielać wciąż tych samych wyjaśnień.

Nie mogą zatem dziwić przypadki, gdy pod wpływem takich nachalnych i wciąż powtarzających się pism z ZUS oraz konieczności ciągłego odpowiadania na wciąż te same pytania, sfrustrowani zleceniodawcy w końcu wypowiadali umowy zlecenia kobietom w ciąży, rezygnując z ich pracy w przyszłości. Tylko bowiem wyrejestrowanie ich z ubezpieczeń z tytułu umowy zlecenia zapewniało uwolnienie się od biurokratycznej mordęgi, jaką fundował im ZUS.

 

Kontrole, kontrole...

Wreszcie, oprócz wszystkich wymienionych powyżej "lekkich" metod dręczenia, ZUS dysponuje również w swoim arsenale metodami nieco "cięższymi". W celu wyjaśnienia okoliczności ubezpieczenia danej osoby, ZUS może bowiem wszczynać postępowania kontrolne u płatnika składek.

Czego może dotyczyć taka kontrola? W zasadzie wszystkiego, czego chciałby się o nas dowiedzieć ZUS i na co pozwala mu ustawa. Aby odmówić wypłaty zasiłku, ZUS nierzadko wysuwa zarzut, iż umowa z pracownikiem była fikcyjna, w związku z czym osoba taka nie będzie podlegać ubezpieczeniom. ZUS może kwestionować prawo do ubezpieczenia również na podstawie innych przesłanek. 

Dlaczego piszemy, że jest to metoda "cięższa"? Po pierwsze - jest najbardziej uciążliwa dla samego płatnika, który zamiast zająć się pracą, musi poświęcić nawet kilka dni na uczestniczenie w urzędniczym przesłuchaniu połączonym z udostępnianiem wszystkich firmowych dokumentów, jakich zażyczy sobie urzędnik ZUS.

Po drugie - opóźnienie w wypłacie zasiłku, jakie może uzyskać w tym przypadku ZUS, może być przeogromne. Na początku ZUS zawiadamia o zamiarze wszczęcia kontroli. Następnie informuje o terminie kontroli. Sama kontrola może trwać nawet 48 dni roboczych. Po zakończeniu kontroli, ZUS ma jeszcze sporo czasu na wydanie decyzji. Jeśli decyzja będzie korzystna dla pracodawcy i pracownika, ZUS ma 30 dni od daty jej wydania na wypłatę zasiłku. W tym czasie mijają jednak tygodnie, może nawet miesiące.

Tyle że... decyzje pokontrolne zazwyczaj są niekorzystne dla ubezpieczonych. Co wtedy? Możemy się odwoływać. Wtedy ZUS ma kolejne 30 dni na cofnięcie decyzji lub przekazanie sprawy do sądu. Prawie zawsze robi to drugie. Zanim sąd wyznaczy termin rozprawy mijają tygodnie. Na wyrok natomiast poczekamy co najmniej kilka miesięcy. A później ZUS może jeszcze złożyć apelację... W takich przypadkach wypłata zasiłku może zostać wstrzymana nawet na kilka lat...


Zobacz również:  Jak uniknąć składek ZUS?
  Nasilone kontrole ZUS
  ZUS kwestionuje umowy i nalicza dodatkowe składki
   

Powered by Web Agency
 

Chcesz otrzymywać bieżące informacje na ten temat?

Zamów nasz biuletyn:


Chcesz być na bieżąco

 w tym temacie?

Zamów nasz biuletyn:




Sonda

Czy płacił(a)byś ponad 1000 zł do ZUS, gdyby składki te były dobrowolne?